sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 17 ;)

ROZDZIAŁ DODYKOWANY WSZYSTKIM KOMENTUJĄCYM :D
!PRZECZYTAJ UWAŻNIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
ZAPRASZAM TU ;*   <KLIK>
*** Oczami Rosalie ***

Wyszłam przed dom, a na chodniku stało srebrne auto, a w nim moja kuzynka z Dani. Podeszłam do nich i przywitałam się. Zajęłam miejsce pasażera, Olivia kierowała, a Danielle grzebała w swojej torebce.

- Jesteś gotowa na podbój sklepów?- spytała rozradowana Liv

- Z wami zawsze- odpowiedziałam równie uśmiechnięta i ruszyłyśmy. Po niedługiej chwili dojechaliśmy pod centrum handlowe i błądziłyśmy po parkingu w poszukiwaniu wolnego miejsca, aż w końcu udało się. Weszłyśmy do centrum uprzednio zamykając samochód.

- To od czego zaczynamy? Może H&M – Peazer nawet nie czekała na odpowiedź, tylko pociągnęła nas w stronę sklepu.

*** Oczami Harrego***


- Kto znowu zjadł moje marchewki?- wydzierał się Tommo, akurat nad moim uchem wtedy gdy próbowałem się zrelaksować na kanapie przed telewizorem. –Niall!!! Na dół i to już!- kontynuował pasiak.

- Jestem niewinny, to Zayn- bronił się blondyn

- Wcale nie, bo widziałem Liama na miejscu zbrodni- gdy mulat się tłumaczył do salonu wparował Daddy.

- Uspokójcie się wreszcie. Louis ty kretynie sam ostatnią marchewkę godzinę temu zjadłeś sam.- mówił spokojnym głosem Payne.

- A no tak, teraz sobie przypomniałem, dzięki chłopaki- po tych słowach nie pozostawało mi nic innego, jak tylko przybić wielkiego Face Palma. Z kim ja żyje, ja się pytam? – A ty Haroldziku nie strój takich minek, bo ci tak zostanie i Olivia cię zostawi- no wielkie dzięki Tomlinson. Ustaliliśmy z MOJĄ dziewczyną, ( fajnie to brzmi, co nie? )  że powiemy im wszystkim razem dziś po koncercie, ale Louis jest moim najlepszym przyjacielem no i się wygadałem.

~~~ wspomnienie ~~~

Po naszym pikniku wracaliśmy spokojnym krokiem do domu, niestety w ciszy. Wiem, że wyszło inaczej niż planowałem, ale nie wiedziałem o jej alergiach. Chciałem przerwać tą niezręczną ciszę, więc zacząłem rozmowę.

- Dzięki za spacer. Musimy to kiedyś powtórzyć- posłałem dziewczynie najpiękniejszy uśmiech jaki tylko umiałem, na co odpowiedziała mi tym samym. – Myślałem o jutrzejszym wywiadzie-kontynuowałem- pewnie będą zadawać mnóstwo pytań o moim statusie związków, potem fanki zaczną mi się oświadczać- tymi słowami zaciekawiłem Liv, bo popatrzyła na mnie wzrokiem przepełnionym zaciekawieniem.- Masz dla mnie jakąś rade?- spytałem blondynki.

- Znajdź sobie dziewczynę, jako wymówkę.- wzruszyła ramionami.- Możesz nawet przyjąć oświadczyny jakiejś napalonej fanki- poruszyła zabawnie brwiami. A tak dobrze się zapowiadało.

- Mam lepszy pomysł- na moją twarz wdarł się chytry uśmieszek.

- Już się boję- stwierdziła moja towarzyszka i oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Jak byłem mały, moja matka powiedziała, że chcieć to móc. A teraz chcę ciebie- popatrzyłem jej w oczy próbując odgadnąć jej reakcje- Mogę?

- Możesz- odpowiedziała, a ja złączyłem nasze usta w czułym pocałunku.

- To co pani Styles, wracamy do domu?- spytałem na co blondynka zgromiła mnie wzrokiem.

- Nie rozpędzaj się Haroldzie, jeszcze mi się nie oświadczyłeś.

- Poczekaj, to tylko kwestia czasu- po tych słowach Olivia podarowała mi kuksańca w bok i oboje się zaśmialiśmy.

~~~koniec~~~

*** Oczami Olivii ***

Jesteśmy z dziewczynami w centrum handlowym od kilku ładnych godzin. Ledwo co stoję na nogach, a ręce mi zaraz odpadną od ciężaru zakupionych rzeczy. Zresztą Danielle i Rosalie nie są gorsze, jedynie z tą różnicą, że one mają siły na więcej. Zgodziłam się na ostatni sklep, więc weszłyśmy i zabrałyśmy się za poszukiwanie, czegoś ładnego. Przeglądałam półki z butami, a w oddali na jednym z wieszaków dostrzegłam sukienkę. Po prostu cudo! Podeszłam bliżej, wzięłam w ręce wieszak i skierowałam się w stronę przymierzalni. W jednej z nich była Dan, a w drugiej Rose. Weszłam do środka i zaczęłam ściągać z siebie po kolei rzeczy, a następnie włożyłam na siebie . Muszę przyznać, ze widok jaki ujrzałam w lustrze zadowolił mnie na tyle, że kupie sukienkę. Założyłam na siebie z powrotem moje ubrania i wyszłam zobaczyć co z moimi wariatkami. Przede mną stała Rose w czarnej, brokatowej  i obcisłej mini, w której wyglądała naprawdę seksownie. Ciekawi mnie to na kim chce zrobić wrażenie, bo jeśli włoży to wdzianko to uda jej się to.

- Można się spytać dla kogo się tak odwaliłaś?- spytałam i poruszałam zabawnie brwiami, co wywołało uśmiech u mojej kuzynki, który ustąpił miejsca rumieńcom.

- Nie ważne- puściła mi oczka- Ty tez powinnaś przymierzyć co w ‘’tym’’ stylu- mówiąc to zakreśliła w powietrzu cudzysłów- Przecież to widać, że z Harrym macie się ku sobie, więc może byś mu trochę pomogła, na przykład strojem- na jej twarzy zawitał chytry uśmieszek, co mnie odrobinę zmieszało.


- Nie potrzeba nam pomocy. Dajemy sobie rade lepiej niż to widać- palnęłam bez zastanowienie, a gdy zrozumiałam co powiedziałam to było już za późno bo kuzyneczka zaczęła śmiesznie tańczyć i podśpiewywać pod nosem: oni są razem, oni są razem. Chwile potem nagle przestała i popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem. Jakby takie spojrzenia mogły zabijać, już dawno bym leżała i trzeba by było zaplanować pogrzeb.

- Jesteście razem i nic mi nie powiedziałaś- powiedziała z wyrzutem i skrzyżowała ręce na piersi.

- Mieliście się dowiedzieć dzisiaj po koncercie- powiedziałam i dołączyła do nas panna Peazer, która wcześniej gdzieś znikła.

- O czym mieliśmy się dowiedzieć?- uniosła brew ku górze i czekała na odpowiedź. Miałam ochotę się schować.

- O tym, że Olivia i Hazza są razem- odpowiedziała brunetka, zwana również Rosalie. Oczy Danielle automatycznie się powiększyły, a kąciki ust powędrowały w górę.

- To super. Rozumiem, że chłopaki jeszcze nie wiedzą.- pokiwałam głową twierdząco.

*** dwie godziny później ***

Ruszajcie dupy, taksówki czekają- wydzierał się na cały dom Liam. Zastanawiacie się pewnie czemu taksówki, a nie taksówka. To proste, ponieważ w ósemkę nie pomieścilibyśmy się w jednej. Zbiegłam na dół gotowa i wybiegłam przed dom. Zayn zamknął drzwi, podzieliliśmy się na grupy i ruszyliśmy w drogę. Dojechaliśmy na miejsce  w kilkanaście minut, przez korki. Zapłaciliśmy kierowcą i weszliśmy na ogromną halę, na której miał się odbyć za chwilę koncert Little Mix. Pokazaliśmy za prośbą ochroniarzy bilety i zajęliśmy swoje miejsca. Ja usadowiłam się pomiędzy
Rosalie, a Hazzą. Może trochę przesadzam, ale Rose i Zayn dziwnie się zachowują. Nie rozmawiają ze sobą, gdy ich wzroki się spotykają speszeni natychmiast je odwracają, podsumowując- unikają się. Na Sali było mnóstwo osób, panował gwar. Słychać było rozmowy i głośny śmiech, aż tu nagle światła przygasły a w głośnikach usłyszeliśmy…
************************************************************
Przepraszam, ze dopiero dzisiaj dodaję, ale ten tydzień poświeciłam na przygotowanie do szkoły. Z jednej strony zacieszam, bo zobaczę swoją ukochaną klasę i wgl a z drugiej to jestem zrozpaczona, bo trzeba bd się uczyć i wcześnie wstawać. Wielkie dzięki za wszystkie komentarze, obserwatorów i wszystkie wyświetlenia. JESTEŚCIE NAJLEPSI!!!
Rozdziały będę starała się dodawać co weekend, ale nie ukrywam, że czasami zdarzy się rzadziej, bo wiecie to ostatnia klasa gimnazjum trzeba się postarać.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

środa, 28 sierpnia 2013

UWAGA

 
Aktualnie rozdział 17 mam w połowie napisany, niedługo go dodam ;)
ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA
To historia utalentowanej muzycznie dziewczyny, która wychowywała się w domu dziecka. Po ukończeniu osiemnastu lat ,,bierze sprawy w swoje ręce'', czyli wyjeżdża do Anglii, aby wziąć udział w X-Factorze.
Więcej dowiesz się tu  < KLIK>
Pozdrawiam i Zapraszam !

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 16 ;)


 

*** Oczami Olivii ***

- Gdzie idziemy tak właściwie?- spytałam zaciekawiona.

- Niespodzianka- wyszeptał mi do ucha zachrypiały głos.

- Przecież wiesz, że nienawidzę niespodzianek.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i udawałam obrażoną.


- Obiecuje, że ta ci się spodoba.- mówiąc to objął mnie delikatnie w pasie. Przewróciłam tylko oczami i szliśmy dalej. Przechadzaliśmy się przez Londyn, aż doszliśmy pod London Eye. Wszystko zdawało się być jak zawsze, gdyby nie jeden szczegół, a mianowicie było puste. Czyżby się zepsuło? Nie, chyba nie. Harry oddalił się ode mnie i podszedł do mężczyzny, jak dla mnie około 40 lat. Dosyć długo o czymś dyskutowali. W końcu obydwoje spojrzało w moim kierunku, a ja speszona spuściłam głowę.

- Chodź!- krzyknął Hazza ciągnąc mnie za rękę do jednej z kabin. To co tam ujrzałam. Ah… tylko tyle mogłabym w tym momencie wypowiedzieć. Widok po prostu zapierał dech w piersiach. Kabina była przyozdabiana kwiatami, a na środku leżał rozścielony koc z koszem piknikowym. Wszystko wyglądało tak… tak niesamowicie! Odwróciłam się w stronę lekko poddenerwowanego Stylesa, który przeskakiwał z nogi na nogę.

- I jak ci się podoba?- jako odpowiedź, musnęłam  czule jego wargi.

- Taka odpowiedź pasuje?- spytałam i posłałam zawadiacki uśmiech w stronę zadowolonego loczka.

- Muszę cię częściej o coś pytać. Co sądzisz o dzisiejszej pogodzie?- spytał i spojrzał na mnie wyczekująco.

- Słońce świeci, jest okej.- odpowiedziałam. Brunet spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem, ale po chwili się rozchmurzył i obdarował mnie jednym ze swoich uśmieszków. Wyszedł na moment z ‘pomieszczenia’, ale w krótkim czasie wrócił z bukietem goździków.

- Jak dla mnie róże są zbyt oklepane. Proszę- wręczył mi bukiet- twoje goździki.- zamarłam. Nie wiem jak mu powiedzieć i go nie zranić. Biłem się wewnątrz z własnymi myślami.- coś nie tak?- spytał brunet- Mogłem wziąć róże, ale nie bo po co?!?- Styles gadał jak najęty, wyłapywałam tylko niektóre słowa.

- Harry- położyłam chłopakowi rękę na ramieniu, a drugą trzymałam się za nos, by nie czuć woni kwiatów.- Nie o to chodzi- zapewniałam- ja jestem uczulona na nie.- zielonooki wyraźnie się rozchmurzył, wziął ode mnie bukiet i wyrzucił go, za siebie nie patrząc gdzie wyląduje.


- Już się bałem- westchnął- na coś jeszcze jesteś uczulona? Lepiej wiedzieć.- wzruszył ramionami.

- Jeszcze na stokrotki.

- Oj!

- Jakie oj?!?- spytałam z nutką paniki w głosie.

- Poprosiłem, aby ucharakteryzować to miejsce na łąkę, a co rośnie na łące?

- Stokrotki- odpowiedziałam bardziej do siebie.- strasznie cię przepraszam za kłopot.

- Ty? Mnie? To ja powinienem przeprosić. Tak czy inaczej chodź.- Harold podniósł z ziemi kosz i weszliśmy do ‘normalnej kabiny’.

*** Oczami Rosalie ***

Wróciłam do domu ponad godzinę temu. Siedziałam, a właściwie leżałam na sofie i tępo gapiłam się w telewizor. Moja mama jest w pracy, wróci dopiero za kilka godzin. Głupio się czuje, ze okłamałam Olivię, że rodzicielka kazała mi być wcześnie w domu, ale nie mam ochoty, no i siły też nie na pytania. Wole też jak na razie unikać Zayna. Ale jest cos co nie daje mi spokoju. Zachowanie Louisa. Czemu skłamał, że znalazł mnie w łazience? Z jednej strony jestem mu za to niesamowicie wdzięczna, ale z drugiej… no właśnie, zawsze musi być ta druga. Pewnie rozmyślałabym na ten temat jeszcze długo, ale usłyszałam pukanie do drzwi. No pięknie. Ja tu chcę poukładać sobie parę spraw, ale nie pukajcie ja się uciesze :/ Niechętnie podniosłam tyłek i skierowałam się w stronę drzwi. Przekręciłam klucz, nacisnęłam klamkę, a następnie otworzyłam drzwi, żeby wpuścić moją matkę. Oczywiście, bo nie można brać ze sobą kluczy jak normalni ludzie, lepiej wykorzystywać córkę.


- Już jesteś?- ucałowała mnie w policzek rodzicielka, położyła teczkę na stół i zmierzyła mnie od góry do doły.- Ile razy cię prosiłam, abyś nie doprowadzała się do takiego stanu? Można do ciebie mówić, ale ty i tak wiesz swoje- no i się zaczyna. Zaraz wygłosi swój monolog, na temat nieodpowiedzialnego spożywania alkoholu. W tym momencie mogłabym jej przyznać racje, bo gdybym zachowała umiar to nie obudziłabym się na jednym łóżku z Malikiem.

- Błagam cię oszczędź mi tego teraz. Dokończysz jak się wyśpię- ziewnęłam i chciałam iść na górę, ale ktoś mnie powstrzymał. Kto to mógł by być, jak nie moja mamusia.

- Musimy porozmawiać- zaczęła dość poważnym tonem.

- Tak tak, ale to jak wstanę dobranoc.- pomachałam, ale chwile mojej radości nie trwały długo.

- Awansowałam- chwaliła się mamuśka- to jest dobra nowina.

- Skoro to jest dobra to…- zawahałam się- to jaka jest ta zła?

- Będę dyrektorem od spraw marketingu w nowej fili firmy kosmetycznej.- na jej twarzy zagościł promienny uśmiech, co się zdarza rzadko u mojej mamy.- Kochanie, bardzo mi przykro, ale czeka nas przeprowadzka do Nowego Jorku.

- Że gdzie słucham? Chyba cię pojebało!- krzyknęłam

- Nie pozwalaj sobie!- teraz rodzicielka zaczęła krzyczeć.- Powinnaś mieć szacunek do matki!

- Jak mogę mieć szacunek do kogoś kto nie ma szacunku do mnie, a na dodatek próbuje zniszczyć mi życie?-prychnęłam.- Nigdzie nie jadę!

- Nie zostawię cię samej, pomarzyć sobie możesz- teraz to ona prychnęłam. Ludzie, trzymajcie mnie, bo zaraz jej coś zrobię.

 

- Jestem dorosła- powiedziałam już łagodniejszym tonem, a moje oczy się zaszkliły. Matka widząc to podeszła i objęłaby mnie, gdybym jej  nie odepchnęła.

- Kochanie wiem. Może i jesteś dorosła, ale zawsze pozostaniesz moją małą córeczką, którą zawsze chce mieć przy sobie. – kobieta zachlipała.- Zrobimy tak : porozmawiam z ojcem, może cię przygarnie do siebie.

- Co to to nie! Już wole jechać do Nowego Jorku.- skrzyżowałam ręce na piersi, a moją twarz przybrał grymas niezadowolenia. Poczułam wibracje w kieszeni, co oznaczało odebranie sms’a. Przeczytałam: Za 30 min przed twoim domem. Jedziemy na zakupy, w końcu jutro koncert ;) LIV.

 No tak, kompletnie zapomniałam, że jutro wybieramy się na koncert Little Mix.- Idę na górę- rzuciłam w kierunku mamy, ale nie zobaczyłam już jej reakcji.

 Pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju. Zdjęłam z siebie stary dres, zostając jedynie w bieliźnie i  weszłam do łazienki. Nalałam gorącej wody do wanny, dodając przy tym olejku aromatyzującego i płynu do robienia piany.  Pozbyłam się bielizny z mego ciała i zanurzyłam się w przeźroczystej cieczy. Siedziałam, dopóki woda nie wywoływała u mnie gęsiej skórki z powodu swojej temperatury. Owinęłam ciało beżowym ręcznikiem, a włosy zawinęłam w mniejszy biały. Po osuszeniu założyłam świeżą bieliznę i wysuszyłam włosy, a następnie wtarłam w nie piankę, by ulepszyć trochę moje loki. Ubrałam się jeszcze w ten zestaw, pomalowałam się i byłam gotowa do wyjścia.

- Wychodzę, wrócę przed północą- krzyknęłam w głąb mieszkania na tyle głośno, żeby rodzicielka to usłyszała.

- Baw się dobrze.- odpowiedziała.


Wyszłam przed dom, a na chodniku stało srebrne auto, a w nim moja kuzynka z Dani.
 
***************************************************************
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ;( Co myślicie o tym rozdziale? Mam prośbę: Jeśli czytasz to skomentuj, bo dla ciebie to chwila, a mnie motywuje jak porządny kopniak!
 
CZYTASZ= KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ+UŚMIECH WYWOŁUJESZ :D 

środa, 14 sierpnia 2013

Liebster Award #1

WIELKIE DZIĘKI!
Pytania:
 
1. Którego chłopaka z 1D  lubisz najbardziej ?
Nie będę wybierać. Uwielbiam ich jako zespół!
2.Masz ich płytę ?
Tak ;)
3.Ulubiona piosenka z Take Me Home ?
Little Things
4.Hobby ?
Pływanie, Śpiewanie i Pisanie
5.Ile masz lat ?
15
6.Gdzie chciałabyś koncert w Polsce ?
Warszawa 
7. Przyznajesz się do lubienia 1D ?
Zależy
8.Jeśli miałabyś wybór spotkać się z jednym z nich to z którym ?
Harry Styles
9.Jaka byłaby twoja reakcja gdybyś spotkała chłopaków na ulicy ?
Haha lepiej nie pisać ;D
10.Jak sądzisz ? Do kiedy będziesz lubić One Direction ?
Dopóki będą tworzyć taką muzykę, jak dotychczas ;)
 
Blogi nominowane przeze mnie:
Pytania dla was :
1- Ulubiona piosenka 1D?
2- Śpiew vs. Taniec?
3- Jak masz na imię?
4- Ulubieniec z One Direction?
5- Ulubiony kolor?
6- Co zainspirowało cię do pisania?
7- Ulubiony sport?
8- Ile zajmuje ci pisanie ?
9- Ile masz lat?
10- Ulubiony wokalista/wokalistka/zespół?
 
Jeszcze raz dziękuje za nominacje! Pozdrawiam ;*

Rozdział 15 ;)



*** Oczami Rosalie ***

Przebudziłam się. Rozejrzałam wokół siebie, ale to nie był mój pokój. Szczerze to nie wiem nawet gdzie wylądowałam. Głowa to mi po prostu pęka. Ajj, umieram- pomyślałam. Chciałam wstać, ale zobaczyłam, ze jestem naga. Odwróciłam się o obok mnie smacznie sobie spał Zayn. Że co?!? Jakim cudem znalazłam się w pokoju Malika i to w takiej dziwnej sytuacji? Wzdrygnęłam się na samom myśl co mogło się pomiędzy nami wydarzyć.  Pośpiesznie wstałam pozbierałam swoje ciuchy z podłogi i chciałam niesłyszalnie wejść do łazienki, ale oczywiście jak na mnie przystało kopnęłam niechcący o szafkę i mulat się przebudził. Zdezorientowany się we mnie wpatrywał. Spanikowana wbiegłam do łazienki. Nałożyłam na siebie bieliznę, a następnie wczorajszy strój. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam. Wyglądałam gorzej niż niejeden bezdomny. Zauważyłam na półce czyjś grzebień. Myślę, że nikt się nie obrazi jak na chwilkę pożyczę. Mniej więcej ogarnęłam włosy… No cóż ósmy cud świata to to nie jest, ale cii. Wyszłam z łazienki i zastałam mulata w takiej samej pozycji co wcześniej. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem.

- Rose, czy my… no wiesz- urwał i czekał na moja odpowiedź. Wzruszyłam bezradnie ramionami i usiadłam na łóżku obok niego.

- Nie wiem. Pytaj się mnie a ja ciebie. Głowa mi pęka- mówiąc to patrzyłam jak chłopak otwiera jedną z szuflad, wyciąga z niej butelkę wody i leki przeciwbólowe. Podał mi je nieśmiało, a ja odpowiedziałam cichym dzięki. Zażyłam lek i popiłam przeźroczystą cieczą. Czekałam z niecierpliwością, aż lek zacznie działać, jak na razie bez skutku. Czułam na sobie wzrok brązowookiego, ale bałam się odwrócić w jego stronę i zacząć rozmowę. Wbrew pozorom jestem strasznie nieśmiała, co uważam za swoją wielką wadę.

- Emm może po prostu zasnęliśmy razem i nic się nie wydarzyło, a my tylko siedzimy i się zamartwiamy?- odważył się zacząć Malik. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Postanowiłam się przełamać i odwróciłam się do niego przodem. Wpatrywaliśmy się sobie głęboko w oczu prawie  nie mrugając.

- Taa może masz racje. Wczoraj trochę wypiliśmy i byliśmy bardzo śpiący, więc może to prawda.- wiedziałam, że nie ale starałam się brzmieć przekonywująco. Muszę przyznać, że dobrze mi to wyszło, bo nawet sama zaczynałam przyzwyczajać się do tej myśli. Chłopak opasany na biodrach kołdrą wstał i zniknął w łazience, zostawiając mnie samom ze swoimi myślami. Po kilku minutach wyszedł prawie ubrany. Mówiąc prawie mam na myśli to, że paradował bez koszulki, ale to szczegół. Obrócił się do mnie plecami szukając w szafie koszulki, a na widok pleców Zayna zamarłam. Szybko wstała, podeszłam bliżej niego. Przyglądałam się zadrapaniom na plecach mulata. Chłopak widząc moja minę sam się wystraszył, chociaż nawet nie wiedział o co mi chodzi. Wzięłam w dłonie iPhona, wykonałam zdjęcie ran  i pokazałam mu. Przyglądał się fotce analizując każdy szczegół. Po chwili się ocknął i złapał mnie za rękę oglądając moje paznokcie. Czułam się nieswojo z tą całą sytuacją.

- Czyli jednak- powiedział chłopak jakby do siebie.

- Zayn- popatrzyłam z nadzieją na chłopaka- nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz?

- Jasne, ja nic nie pisnę. Kurwa przespałem się z dziewczyną przyjaciela.- podniósł głos, ale po tym jak zgromiłam go wzrokiem opamiętał się.- Sorry, nie chciałem, po prostu mamy zasadę.

- Ja nie jestem z Niallem.

- A chciałabyś- spytał mnie z uniesioną ku górze brwią.

- No wiesz, Horan mi się podoba, ale nie mogłabym jak na razie. On na mnie nie zasługuje.- spuściłam głowę, bo zdałam sobie z tego sprawę. Zachowałam się jak jakaś dziwka. Dręczy mnie sumienie. Malik widząc to przytulił mnie do siebie mocno. Gdy się odsunęliśmy od siebie ujął moja twarz tak, bym musiała mu spojrzeć w oczy.

- Jesteś dla siebie za surowa. Jesteś wspaniała dziewczyną i Niall dobrze o tym wie. Przemyśl to. – przy drzwiach odwróciłam się ostatni raz w stronę bruneta.

- Zayn- popatrzył się na mnie- Dziękuje

- Nie ma za co.

Schodziłam powoli na dół. W salonie zauważyłam Dani siedzącą na kolanach swojego chłopaka, Harrego i Nialla oglądających coś. Wydaje mi się, że to jakaś opera mydlana. Przywitałam się z nimi i weszłam do kuchni. Na blacie kuchennym siedziała Olivia, która popijała sokiem pomarańczowym swój lek. Louis grzebał w szafce w poszukiwaniu, jak on to określił ‘pozostałości po Niallerze’.

- Kac morderca, co?- to pytanie skierowałam do kuzynki. Ona tylko bezradnie pokiwała głową na potwierdzenie.

- Dziwne, że ty nie masz kaca. Wnioskując po tym ile wczoraj wypiłaś, ja bym leżał i zdychał. Dobra jesteś. Niewiele gorsza od Zayna.

- Jak dużo wypiliśmy- zapytałam udając obojętność, choć od środka mnie rozrywało, żeby poznać prawdę.

- Nic nie pamiętasz?- Jako odpowiedź pokiwałam przecząco głową- w sumie to się nie dziwie. Oj dużo dużo. – zaśmiał się Tomlinson.

- Ej Rose- wtrąciła się do rozmowy Liv- wygodnie cię się spało w łazience?- Co? O co jej chodzi?- Nie krzyw się, bo ci tak zostanie- małpa wystawiła mi język.- Tommo szukał cię po całym domu, aż znalazł w łazience.

- No wiesz, w chłodzie szybciej się trzeźwieje- skłamałam. Zastanawiałam się, czemu Lou to wymyślił. A co jak on wie o wszystkim? Oj! – Ja już będę lecieć, bo obiecałam mamie, że wrócę wcześniej. Pa.

- Może cię odprowadzić- krzyknął z salonu Niall

- Nie, dzięki. Pójdę sama- odpowiedziałam i posłałam mu blady uśmiech. Na nic więcej mnie na razie nie stać. Wyszłam  z budynku i kierowałam się w stronę domu.

*** Oczami Olivii ***

Siedziałam na blacie kuchennym machając nogami, co wkurzało Tomlinsona. Co chwile piorunował mnie wzrokiem, co ja uznałam za dobrą zabawę. Zwinnym ruchem zeskoczyłam na podłogę i włożyłam szklankę do zmywarki.

- Możemy pogadać?- Styles ciągnął mnie za rękę w stronę swojego pokoju.

- Ej! Nie zgodziłam się- krzyczałam do loczka.

- A potrafiłabyś się oprzeć tej buźce?- wskazał na swoją twarz, na co ja parsknęłam śmiechem. – Chodź, nie marudź.

- A więc…?- czekałam, aż chłopak zacznie mówić.

- A więc co byś powiedziała na spacer?

- I po to mnie tu ciągnąłeś? Mogłeś spytać na dole.- powiedziałam z nutką pretensji w głosie.

- Ale to nie…- zawahał się- no wiesz to nie taki zwykły spacer

- Czyli randka?

- Emm.. Tak. Co ty na to?

- Okej. Daj mi pół godziny.- powiedziałam i wychodząc z pokoju cmoknęłam zielonookiego w policzek. Będąc już w pokoju weszłam pod prysznic. Strużki ciepłej cieczy spływały z łatwością po moim ciele. Umyłam włosy nowym, cytrusowym szamponem, a ciało potraktowałam arbuzowym żelem. Oplotłam kremowy ręcznik na swoim ciele i nasmarowałam się balsamem migdałowym. Włożyłam czystą bieliznę, wysuszyłam włosy, a następnie ubrałam się. Przeczesałam włosy szczotką i zabrałam się za makijaż, czyli delikatne kreski, wytuszowane rzęsy i błyszczyk. Spryskałam się jeszcze perfumami i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, a przy drzwiach czekał na mnie już Harry. Ubrany był w ciemne jeansy i białą koszulkę z nadrukiem, a do tego białe krótkie conversy. Wyszliśmy bez nachalnych pytań reszty domowników.

- Gdzie idziemy tak właściwie?- spytałam zaciekawiona.

- Niespodzianka- wyszeptał mi do ucha zachrypiały głos…

 
***********************************************************************************
Oto 15 rozdział ;) Przepraszam, ale nie miałam czasu nad morzem dodawać :( No wiecie, plaża i takie tam ;D Nie dawno wróciłam i naskrobałam w ramach rekompensacji. Nie należy on do moich ulubionych, ale trudno . Dodawajcie się do obserwatorów. To dla mnie wiele znaczy :D
Buziaki ;*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ+UŚMIECH WYWOŁUJESZ