środa, 31 lipca 2013

!*! WAŻNE !*!

Jutro wyjeżdżam na wakacje, a wracam dopiero 14 sierpnia. Nie wiem, czy będę miała neta i czas by coś napisać :(  Przykro mi i do zobaczenia.
Buziaki ;*

Rozdział 14 ;)


 

*** Oczami Olivii ***
Ledwo co otworzyłam oczy i już widziałam nade mną roześmianą Rose.

- Dzień dobry, jubilatko- krzyknęła rozradowana, a mi się zrobiło cieplej na sercu, że pamiętała.

- A hej hello- odpowiedziałam także uśmiechnięta.

- Wiem, ze to nic specjalnego, ale mam coś dla ciebie- powiedziała i podała mi małe czerwone pudełeczko, zawinięte złotą wstążką z kokardą. Otworzyłam je ostrożnie, a moim oczom ukazała się ta bransoletka.

- Jest prześliczna, dziękuje- powiedziałam, a w moim głosie było czuć odrobinę wzruszenia. Podeszłam do kuzynki i jak najmocniej ją przytuliłam.  Długo ta chwila nietrwała, bo po chwili wparowali chłopcy.

- A wy jeszcze w piżamach- spytał Zayn spoglądając to na mnie, to na Rosalie.

- Zbierajcie się bo zaraz wyjeżdżamy, a musimy przed tym coś zjeść- dorzucił Niall. Wygoniłyśmy chłopaków z pokoju i doprowadziłyśmy się do stanu na tyle dobrego, że można się pokazać ludziom.  Ja miałam na sobie to, a Rose coś takiego. Wykonałam jeszcze lekki makijaż, czyli trochę podkładu, wytuszowane rzęsy i błyszczyk, a moja kuzyneczka miała w zwyczaju mocno podkreślać oczy, dlatego zrobiła kreskę eyelinerem, wytuszowała rzęsy i ciemniejszy błyszczyk. Włosy zaplątałam w niedbałego kłosa, a Rose zostawiła rozpuszczone.  Wzięłam swojego iPhona w  dłonie i odczytałam sms ‘a :

Wszystkiego Najlepszego kochanie ;* Przekaż wszystkim, że się trochę spóźnimy, bo odwołali nam lot i czekamy na następny.

                                                                                Całuje mama xoxo

Po odczytaniu wiadomości wyszłyśmy przed domki na śniadanie.

- Nareszcie- krzyknął Liam- myślałem już, że was tu zostawimy- chciał coś jeszcze dodać, ale Danielle mu przeszkodziła.

- Daj spokój Liaś – musnęła delikatnie jego usta, a gdy zadowolony chłopak odszedł podeszła i się przywitała.

- Zawsze jest taki jak się nie wyśpi- przewróciła oczami- może po powrocie wybrałybyśmy się na zakupy?

- Jasne- powiedziałam a Rose mi przytaknęła. Usiedliśmy do śniadania, a ja powiadomiłam wszystkich zebranych o przylocie mojej rodzinki… i Paula.

- Skoro mamy więcej czasu to może jeszcze popływamy?- podsunął pomysł Louis. Nim ktoś coś powiedział, chłopaki pościągali z siebie koszulki i zaczęli wskakiwać na bombę do jeziora. Nie obyło się bez kłótni, czyj plusk najgłośniejszy. Prawie się o to pobili. Normalnie jak z dziećmi, a nawet gorzej- przeleciało mi przez głowę. W czasie gdy ja, Rose i Dan sprzątałyśmy, chłopaki zakradli się do pokoju, pozabierali swoje walizki, wpakowali się do busa i zaczęli odjeżdżać .

- Na razie dziewczyny!- wołali odjeżdżając, nie wyrabiali już ze śmiechu. Zaczęłyśmy ich gonić, ale to na nic. Jakie mamy szanse przy busie? No właśnie. Poddałyśmy się i zdyszane wracałyśmy pod domki.

- Zabiję, kurwa pozabijam debili!- wrzeszczała wściekła Rose, ale po chwili cała nasza trójka zaczęła pokładać się ze śmiechu. Nim się obejrzałyśmy chłopaki podjechali i patrzyli się na nas jak na wariatki, które co dopiero uciekły z psychiatryka. Nie żartuje.  Była godzina 14:38, więc postanowiliśmy już wyjechać. Zapakowaliśmy swoje bagaże, pozamykaliśmy domki i ruszyliśmy w drogę.

- Może zagramy w prawda czy wyzwanie wersja hard?- spytał mulat i niecierpliwie czekał na nasze odpowiedzi. Jak na nas przystało zgodziliśmy się. – Wyjaśnię zasady- kontynuował- w aucie ciężko się kręci butelką, więc musimy się postarać, dlatego hard. Każdy ma do wyboru pytanie albo wyzwanie. Nie można wybrać dwa razy tego samego- skończył i popatrzył spod byka na Liama.

- Zaczynam- rzucił Niall i zaczął kręcić. Wypadło na Rose.

- Pytanie- wyprzedziła jego wypowiedź moja kuzyneczka.

- Jak trafiłaś do Londynu?

- Gdy miałam 10 lat tata odszedł ode mnie i mojej matki. Znalazł sobie inną kobietę w niejakim Holmes Chapel. Zajął się nią i jej synem, a dla mnie zabrakło mu czasu i pewnie też chęci.- westchnęła-  Ostatni raz widziałam go w swoje 13 urodziny, kiedy wrócił po resztę swoich rzeczy. Zapomniał nawet o moich urodzinach- dziewczynie zaszkliły się oczy, ale opowiadała dalej- później  już potem tylko przesyłał pieniądze na moje konto. Kilka razy chciał, żebym poznała jego ‘syna’- w tym momencie zrobiła nawias w powietrzu, a z jej oczu spłynęła łza zmieszana z tuszem. Niall delikatnie rękawem starł ją i przytulił brunetkę.- Ale ja nie chciałam patrzeć na dzieciaka, którego mój rodziciel woli zamiast mnie. Mama dostało dobrą ofertę pracy i doszła do wniosku, że zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. Tak więc teraz mieszkam w Londynie.

- Cii już dobrze. Przepraszam, nie widziałem- pocieszał ją Horanek, a ona mocniej się w niego wtuliła. Awwww… tak słodko razem wyglądają.  Przyglądałam się Harry’emu, który zawzięcie o czymś myślał.

- Wszystko w porządku?- spytałam lokersa i wyrwałam go z zadumy. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nawet małego śladu po tych słodkich wgłębieniach w jego polikach.- Ej ziemia do Harolda, Harold do ziemi!

- Eeee co? Rosalie, przepraszam że spytam, ale jak ma na imię twój ojciec?- chłopak czekał na odpowiedź a jego oczy powoli się zeszklały.

- Robin a co?- po tych słowach po policzkach chłopaka spłynęła malutka łza, którą momentalnie powycierał zanim ktokolwiek ją zobaczy. Chyba tylko ja to widziałam. Szkoda mi się go zrobiło.- Harry, żyjesz?- Rose pomachała mu ręką przed oczami, a on jakby się ocknął-  Po co ci wiedzieć jak ma na imię?

- Bo tym ‘dzieciakiem, na którego nie chcesz patrzyć’ jestem ja- patrzyli sobie w oczy, nic nie mówiąc.

- Harry… przepraszam- kuzynka rozpłakała się, a Niall ją coraz to mocniej przytulał. Podeszłam do Stylesa i wyszeptałam mu na ucho:

- Nie wiem czy cię to pocieszy, ale wujek zasypywał nas opowieściami, jaki ty jesteś wspaniały i jak kocha twoją matkę- skończyłam i czule cmoknęłam go w policzek.

- Coś czuje, że nie dokończymy tej gry- wypowiedziała Danielle i posłała nam swój szczery uśmiech.

Resztę drogi spędziliśmy spokojnie. Jak na nas to nawet za spokojnie. No ale cóż… Rose i Harry są przybici i unikają swojego wzroku. Po dwóch godzinach jazdy dojechaliśmy pod naszą willę.

- Rose, może zostaniesz u nas na obiad?- spytał dziewczynę Harry i posłał jej nieśmiały uśmiech. Po chwili wszyscy zaczęli się do siebie tak dziwnie szczerzyć, a ja biedna nie wiedziałam o co im chodzi. Dziewczyna bez wahania się zgodziła.

- Olivia- zwrócił się do mnie Louis- ty wejdź pierwsza.

- O co do cholery wam chodzi?- powiedziałam zdziwiona i nacisnęłam klamkę. Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się salon przystrojony kolorowymi balonami, serpentyną i nie wiem czym jeszcze. Było tak ślicznie kolorowo. Weszłam głębiej a z kuchni wyskoczyli ludzie krzycząc: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO. Oniemiałam z zachwytu. W tłumie ludzi znalazłam moją rodzicielkę, Van i Paula. Było jeszcze sporo innych ludzi, których nie kojarzyłam.  Odwróciłam się na pięcie i popatrzyłam na Liama, Danielle, Louisa, Zayna, Nialla, Harrego i Rose, którzy mi się bacznie przyglądali.

- To wasza sprawka?- spytałam unosząc brew ku górze i krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Tak- spuścili głowę a ja zaczęłam ich wszystkich ściskać i wykrzykiwać ‘dzięki, dziękuje’.

- Uwaga! Jedzie tort- krzyknął Paul pchając wózek, na którym stał najpiękniejszy tort jaki kiedykolwiek widziałam. Oczy mi się zaszkliły, ale ze wzruszenia. Nie umiem w sobie tłumić uczuć co przejawia się pod postacią łez czy rumieńców.

- Zdmuchnij świeczki- odezwała się moja rodzicielka.- Moja mała córeczka nie jest już taka mała.

- Daj spokój- rzuciłam i przewróciłam oczami. Zdmuchnęłam wszystkie osiemnaście świeczek, co prawda z pomocą chłopaków, którzy nie mogli się powstrzymać, ale i tak się liczy.

- To może czas na prezenty?- Stylesowi poprawił się już humor.

- Czemu nie?- odezwałam się i zaczęłam otwierać niektóre prezenty. Pierwszy był od Liama i Danielle.

- Mamy nadzieje, że ci się spodoba- powiedziała Peazer i wręczyła mi kopertę. Ostrożnie ją otworzyła i wyjęłam z niej bilety na koncert ,,Little Mix’’ . Podziękowałam im i zabrałam się do otwierania następnej paczki. Ta natomiast była od Horana. Dostałam od niego komplet biżuterii z motywem jedzenia. Harry obdarował mnie perfumami, za to Zayn podarował mi karnet do salonu tatuażowego. Zawsze chciałam mieć tatuaż. Od Rosalie dostałam przepiękną sukienkę bez ramiączek. Przyszła kolej na moją rodzicielką i Paula.

- Pomyśleliśmy, że ci się przyda.- powiedziała Claudia i wręczyła małe pudełko z tajemniczym środkiem. Otworzyłam je, a moim oczom ukazały się kluczyki. Trochę się zdziwiłam, ale mama porwała mnie na zewnątrz. Zaprowadziła kawałek i zobaczyłam to.

- Nie trzeba było, ale dziękuje- ucałowałam ją w policzek. Wróciłyśmy do domu a impreza się rozkręcała. Podeszłam do barku i  wybrałam sobie drinka. Przetańczyłam sporo piosenek z ludźmi, których nie znam, ale wydają się sympatyczni. Najwięcej kawałków spędziłam u boku Hazzy. Tańczyłam też z Tomlinsonem, ale krócej. Z loczkiem miałam chyba najlepszy kontakt. Co chwile nabijaliśmy się z czegoś to innego. Ujrzałam Zayna, ledwo co się trzymała na nogach.

- Jutro pewnie będzie miał niezłego kaca- rzucił Harry, a ja wtuliłam się w niego i tak zaczęliśmy tańczyć. Widziałam też, że Rose musi przystopować, bo jutro będę musiała zbierać jej szczątki. Połowa osób była schlana i zbierała się do domu.  Coraz to mniej gości zostawało. Przy lokersie czułam się wspaniale i straciłam rachubę.

*** Oczami Rosalie ***

Przebudziłam się. Rozejrzałam wokół siebie, ale to nie był mój pokój. Szczerze to nie wiem nawet gdzie wylądowałam. Głowa to mi po prostu pęka. Ajj, umieram- pomyślałam. Chciałam wstać, ale zobaczyłam, ze jestem naga. Odwróciłam się o obok mnie smacznie sobie spał…
**************************************************************
Proszę bardzo! Oto 14 rozdział ;) Jak to szybko zleciało. Jak myślicie, kto leży obok? Odpowiedzi piszcie w komentarzach.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ+RADOŚĆ WYWOŁUJESZ
Buziaki :*

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 13 ;)


*** Oczami Rosalie ***

Otworzyłam swoje zaspane oczy i usiadłam na łóżku. Rozglądałam się po pokoju, ale nigdzie nie widziałam Livki. Spojrzałam na zegarek, no tak wszystko jasne. Była 12:34, więc jest ona pewnie na śniadaniu. Leniwe podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej ubrania. W łazience doprowadziłam się do stanu używalności, tj. uczesałam się, pomalowałam mocno oczy i usta przejechałam brzoskwiniowym błyszczykiem. Spryskałam się perfumami, a w lusterku posłałam do siebie buziaka. Tak wiem to dziwne, ale po tym mam lepszy humorek. Wyszłam przed domki, a przy stoliku ujrzałam wszystkich. Zawzięcie o czymś dyskutowali, czasami wręcz wrzeszczeli. Podeszłam bliżej, nadal nie zwracali na mnie uwagi. Usiadłam pomiędzy Zaynem a Niallem, bo tylko tam było miejsce i poczułam na sobie rozzłoszczone spojrzenia.

- Tylko nie strzelać- powiedziałam i uniosłam ręce do góry w geście kapitulacji, po czym się zaśmiałam. Czułam jak atmosfera się rozluźnia.- Powiecie mi co się stało, że tak dyskutowaliście?

- Jasne- powiedziała Niall i posłał mi promienny uśmiech.- Dzwonił Paul- nagle pochmurniał- Jutro mamy być z powrotem, bo wieczorem załatwił nam występ. Jutro o 8:00 wyjeżdżamy.

- To lipa- podsumowałam jego wypowiedź. Resztę śniadania zjedliśmy w ciszy, no poza tą kłótnią chłopaków kto zje ostatniego rogalika. Skończyło się na tym, że przekroili go na pięć części. ‘Całe życie z debilami’ przeleciało mi przez głowę.

*** Oczami Olivii ***

Juuupi! Jutro moje osiemnaste urodzinki. Tak się cieszę. W końcu będę pełnoletnia. Ciekawe czy ktoś w ogóle o tym pamięta. Okaże się jutro. Leżałam na kocu i się opalałam. Tą samą czynność obok wykonywały Rose i
Danielle. Muszę przyznać, że Peazer to naprawdę wyjątkowa osoba. Liam to szczęściarz mając ja przy sobie. Chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo wydaje mi się czasami, że on świata poza nią nie widzi. Zapatrzony jest w nią jak w obrazek, niczym Paul w moją matkę. Właśnie miałam zadzwonić do rodzicielki. Wstałam i skierowałam się w stronę małego lasku. Usiadłam na ściętym pniu i wybrałam numer.

*** Oczami Zayna ***

Szukałem wzrokiem Rosalie, ale nie przyniosło to pozytywnych skutków. Nigdzie jej nie było. Ujrzałem Stylesa pływającego w jeziorku, więc podszedłem do niego.

- Widziałeś może Rose?- spytałem niby obojętnie, ale w głębi zależało mi na potwierdzającej odpowiedzi.

- No, Niall wyciągnął ją na spacer- powiedział i wyszczerzył się niczym debil- nie martw się, jak kocha to wróci- rzucił, gdy odpływał i posłał mi wredny uśmieszek. Pojebało, no konkretnie go pojebało. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Zawsze palę gdy się denerwuje. Teraz miałem do tego powód. Wiem, że Horanowi podoba się Fox. Zresztą nie dziwię się mu. To laska. Czułem jak dym delikatnie rozprzestrzenia się wewnątrz mnie. Przyjemne i kojące uczucie. Zacząłem analizować swoje uczucie. Zaznaczę: NIE ZAKOCHAŁEM SIĘ w Rosalie. Po prostu jest ładna, a ja lubię flirtować. W sumie nic by mi się nie stało, gdybym ją odpuścił Nialerowi. Zastanowię się nad tym.

*** Oczami Rosalie ***

Szłam spokojnym krokiem dróżką przez pola pszenicy. Czułam na sobie skupiony wzrok blondyna. Szliśmy w ciszy, a ja widziałam, że blondyn bije się z własnymi myślami.

- Chodź tam- krzyknął Niall i wskazał belę siana. Nie mogłam na nią wskoczyć, więc Horan podniósł mnie i delikatnie na niej usadził. Po chwili znalazł się obok mnie roześmiany.

- Co się tak szczerzysz?- spytałam, a moja prawa brew powędrowała ku górze.

- Bo mam szczęście. Właśnie siedzę sobie sam na sam z najładniejszą dziewczyną jaką widziałem, a uwierz mi sporo ich widziałem- mówiąc to puścił mi oczko.  Cicho się zaśmiałam.

- No przestań, bo zaraz spłonę- odpowiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.

- Słuchaj Rose, muszę ci coś powiedzieć- powiedział, a ja czekałam na dalszy ciąg – podobasz mi się – zamurowało mnie, kompletnie się tego nie spodziewałam. Musiałam dziwnie wyglądać, bo spłoszony Horanek zaczął się nerwowo tłumaczyć- ja zrozumiem jeżeli mnie odrzucisz, ale ja tak nie potrafię. Nie umiem tłumić w sobie emocji, bo mam wrażenie, że zaraz wybuchnę.

- Niall- chciałam mu przerwać, ale nie dawał za wygraną

- Tak rozumiem: Niall traktuje cię jak przyjaciela nikogo więcej, rozumiem, że podoba ci się ktoś innym najprawdopodobniej Zayn- parodiował mój głos-  Po prostu chciałem, żebyś wiedziała. Teraz możesz się śmiać, krzyczeć na mnie, albo po prostu odejść. Zrozumiem to, chociaż nie chce tego. – chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie wytrzymałam i wpoiłam się w jego usta.  Chłopak bez zastanowienia się odwzajemnił pocałunek, a ja czułam, ze się uśmiecha. Czułam się wyjątkowo, jak to powiedzieć? Miałam motylki w brzuchu? Tak, to właściwe sformułowanie. Odsunęliśmy się od siebie z powodu braku powietrza, a ja zatonęłam w jego cudnych oczach. Niczym bym tonęła w oceanie. Co do oczu, to patrzę właśnie na małe tańczące iskiereczki szczęścia. W moich też pewnie takie są.

- Ty nie uciekłaś- zdziwił się Niall, ale ja i tak widzę, że jest szczęśliwy.

- Jeżeli to jakiś problem to mogę się poprawić- miałam już zeskoczyć, ale on złapał mnie za rękę.

- Dziękuje- powiedział z ulgą w głosie, a ja posłałam mu promienny uśmiech. Po chwili i ja zostałam obdarzona widokiem jego śnieżnobiałych zębów. – Może wracajmy?

- Dobry pomysł. Zeskoczyłam z siana i rozmawiając z Niallem ( co chwile śmiejąc się, ale to szczegół) wracałam do reszty.

*** Oczami Olivii ***

 Pakowałam właśnie swoją walizkę, gdy ujrzałam wchodzącą do pokoju Rose z bananem na twarzy. Brunetka rzuciła się na łóżko, przykryła twarz poduszką i zaczęła się śmiać. ‘Boszeee z kim ja żyje’ przeleciało mi przez myśl. Zapięłam swoją walizkę, usiadłam na brzegu łóżka mojej kuzynki.

- Dowiem się łaskawie, czemu chodzisz cała w skowronkach?- rzuciłam w jej stronę. Dziewczyna wstała, otworzyła walizkę, wyrzuciła ubrania z szafy i poklepała miejsce obok siebie. Usiadłam obok i wyczekiwałam opowieści.

- Powiem ci, jeśli- zawsze musi być haczyk- pomożesz mi się spakować.- posłała mi błagające spojrzenie. Nie chętnie się zgodziłam. Składałam ciuchy i wkładałam do wnętrza jej bagażu. Słuchałam uważnie jej opowieści i nie wierzyłam. Znaczy Harry coś wspominał, że Niall jest zakochany, ale nie domyśliłam się , że chodzi o Rosalie. Kuzyneczka skończyła swą zacną opowieść i czekała na moją reakcje.

- O ile dobrze zrozumiałam to: Niall jest zakochany w tobie, ty w nim, całowaliście się i nie jesteście razem? – powiedziałam z miną ‘WTF’

- No coś w tym stylu.- odpowiedziała i zapięła walizkę. – Jutro wyjeżdżamy, więc przydało by się położyć. – Przytaknęłam jej. Po kąpieli ( oczywiście, każda osobno) położyłyśmy się do łózek i po chwili odpłynęłyśmy.
**************************************************************
Przepraszam, że taki nijaki, ale pisałam przed chwilką na szybko ;) Jak wrażenia? Komentujcie, dodawajcie się do obserwatorów ;* Do następnego!!!
Buziaki ;***

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 12 ;)


*** Jakiś czas później ***

*** Oczami Olivii ***

Kończyłam pakować swoje rzeczy. Zostało mi tylko przebrać się w coś
wygodnego i ruszamy. Podeszłam do szafy i wybrałam z niego ten zestaw i skierowałam się do łazienki. Ubrałam się, wykonałam lekki makijaż i przeczesałam swoje długie blond włosy. Wzięłam w rękę swoją torbę… cholera ale ona ciężka. Stałam w drzwiach i czekałam aż któryś z chłopaków będzie przechodził. Akurat wypadło na Tomlinsona.

- Loui- powiedziałam słodkim głosikiem i zatrzepotałam rzęsami. Wspominałam już, że jestem świetną aktorką? – pomożesz mi? To jest strasznie ciężkie, a ty jesteś taki silny -pogłaskałam go po jego muskułach i czekałam na reakcja chłopaka.

- Jasne- wypiął mężnie klatę- Superman is here- na jego słowa zaczęłam chichotać. Tommo wziął moją torbę i wyszliśmy przed dom, wpakowaliśmy nasze rzeczy do mini busa.  Chciałam wejść do domu, ale zatrzymał mnie dobrze mi znany głos.

- A tak na przyszłość, jeżeli będziesz coś chciała to wystarczy poprosić, obejdzie się bez teatrzyku.- przewróciłam oczami.

- Oj tam oj tam- rzuciłam a pasiak automatycznie posmutniał.

- Czy wiesz, że swoimi słowami właśnie zabiłaś jednorożca?- udawał, że płacze a ja wybuchłam głośnym śmiechem i weszłam do salonu. Chłopaki zaczęli się schodzić, tylko Niall siedział w kuchni i pakował do torby podróżnej żelki i inne smakołyki.

- Niall chodź już. Jedziemy przecież na kilka dni, dopóki Paul nie wróci.- Paul poleciał do Stanów Zjednoczonych zaplanować kolejną trasę chłopaków. Oczywiście zabrał Claudie i Vanessę. Miałam też lecieć, bo gdy moja rodzicielka zobaczyła mnie skacowaną po ostatnim wypadzie do klubu… Oj źle to wspominam. Prawiła mi nudne kazania przez trzy godziny, że jestem nie odpowiedzialna itd., a co najważniejsze NIEPEŁNOLETNIA. Na szczęście chłopaki namówili ją i cudem się zgodziła. Zapakowaliśmy się do busa, podjechaliśmy jeszcze pod dom Rosalie, bo jechała z nami, a następnie po dziewczynę Liama.


- Danielle, poznaj Olivię i Rosalie.- podałyśmy sobie ręce. Wydawała się miła. Przez pół drogi rozmawialiśmy, żartowaliśmy, a drugie pół to nie wiem, bo przysnęłam. Obudził mnie Malik. Szarpał mnie za ramię, dopóki nie otworzyłam oczu.

- Wstawaj śpiąca królewno, już dojechaliśmy. – powiedział mulat. Ziewnęłam, podniosłam tyłek z siedzenia i wyskoczyłam zwinnym ruchem na zewnątrz. Było tu przepięknie. Dwa niewielkie drewniane domki, a obok nich wielki ogród i jezioro z plażą na brzegach.

- Tu jest niesamowicie- odezwała się w końcu Rose.

- Paul kazał nam się kiedyś zgrać jako zespół, kupił te domki i nakazał mieszkać, dopóki się lepiej nie poznamy. Wiele mu przez to zawdzięczamy.- opowiedział nam Horan- są dwa domki dwu pokojowe, nas ósemka, czyli po dwie osoby na pokój. To jak robimy?

- Na pewno Liam i Dan razem- powiedziała Hazza

- Ja i Rose też- dorzuciłam

- W takim razie ja z Niallem, bo ma żelki- powiedział Louis i patrzyliśmy jak blondyn przytula swoją torbę ze słodyczami. Oczywiście jak na nas przystało zaczęliśmy się śmiać, Niall się fochnął, a i tak po chwili dołączył do nas. Ustaliliśmy, że Harry z Zaynem i ja z Rose w jednym domku, a reszta w drugim. Weszliśmy do środka. Nasz pokój był wspaniały. Cały z jasnego drewna i na środku obok siebie dwa ogromne łóżka. Rose oczywiście zajęła te przy oknie przede mną, a mi zostało koło szafy. Wypakowywałyśmy nasze rzeczy, dopóki nie wparowali Hazza i Zayn.

- Mamy taki plan, żeby pójść popływać. Jesteście za?- spytał mulat a my pokiwałyśmy twierdząco głowami.

- No dobra to wypad, my się przebierzemy w stroje i zaraz do was dojdziemy- rzuciła Rosalie i wyjęła z walizki swój strój w panterkę. Ja szukałam mojego ulubionego turkusowego… i znalazłam. ( Nasze stroje )


- No na co czekacie? Sio! – moja kuzyneczka wyganiała chłopaków z pokoju. Proponowali, że nam pomogą, ale z wkurzoną Ro nie ma żartów. Poszłam do łazienki i się przebrałam, chwilę po mnie to samo zrobiła Fox. Gotowe wyszłyśmy nad jezioro. Woda, słońce dobre towarzystwo. Czego od życia chcieć więcej? Rozłożyłam się wygodnie na kocu obok Danielle, a Rosalie wskoczyła do wody. Dan czytała książkę, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Włożyłam słuchawki do uszu i wybrałam  piosenkę. Leżałam spokojnie, gdy nagle poczułam na swoich biodrach mokre dłonie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Harrego. Chłopak podniósł mnie i kierował się w stronę wody. Krzyczałam, piszczałam, biłam go, jednak to wszystko na darmo. Ani drgnął.

- Harry, no błagam cię puść mnie zrobię wszystko, proszę- krzyczałam błagalnie a chłopak głęboko nad czymś dumał.
- Wszystko?- spytał z iskierkami w oczach podnosząc jedną brew.


- Zaczynam się bać, ale tak wszystko tylko mnie puść- mówiłam nieco spokojniej. Uff Styles postawił mnie na ziemi, ale później tego pożałowałam. Całował mnie zachłannie. Na początku byłam zaskoczona, lecz po chwili odwzajemniłam pocałunki. Oderwaliśmy się od siebie z powodu braku powietrza. Chlopak popatrzył mi prosto w oczy i posłał promienny uśmiech. Odwzajemniłam to, a gdy obróciłam się tyłem z zamiarem powrotu na koc, ale Harold złapał mnie w talii i wskoczył ze mną do wody. Nie powiem woda przyjemnie schładzała moje rozgrzane ciało. Wynurzyłam się z wody i szukałam Hazze. Był jakieś dziesięć metrów dalej ode mnie i przygryzał nerwowo dolną wargę. Wyglądało to mega seksownie. Wyszłam na brzeg i położyłam na kocu.

*** Kilka godzin później ***


Zmęczeni i głodni po pływaniu urządziliśmy sobie ognisko. Niall grał na gitarze, Zayn był pochłonięty rozmową z Liamem, Dani się im tylko przysłuchiwała, Harry rozmawiał gdzieś przez telefon, a Rosalie i Louis siedzieli na ławce obok mnie. Zaczynało się robić chłodno, spostrzegłam na swoim ciele gęsią skórkę. Lou też to zauważył i sciągnął z siebie bluzę i podał mi ją.

- Masz załóż, bo się mi jeszcze rozchorujesz.- jak kazał tak zrobiłam…
**************************************************************
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wiecie wakacje, słoneczko... Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń i pozytywne komentarze ;D
Niedługo kolejny! Pozdrowionka ;*

The Versatile Blogger 1 ^_^

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez: http://dangerous-zayn-malik.blogspot.com/
http://czytylkojamamtakiegopechadozycia.blogspot.com/
http://love-and-do-not-die.blogspot.com/
 WIELKIE DZIĘKI ZA NOMINACJE ;)


Zasady Konkursu:
1. Podziękuj nominującemu na jego blogu.
2. Pokaż nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3. Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które na to zasługują.
5. Poinformuj ich o tym.
 
 
Fakty o mnie :
1) Mam na imię Oliwia
2) Mam 15 lat
3) Nie tylko pisze opowiadanie, ale też uwielbiam czytać.
4) Mam szynszyla
5) Ulubione zajęcie to opierdaling
6) Mam niebieskie oczka
7) Panicznie boję się pająków
 
Blogi nominowane przeze mnie:
 
 

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 11 ;)


 

*** Oczami Olivii ***

Szłyśmy z Rose nie spiesząc się. Rozmawiałyśmy, żartowałyśmy i co chwile wybuchałyśmy śmiechem. Tak, stara dobra Rosalie. Doszłyśmy do mojego teraźniejszego domu, wyjęłam klucze i otworzyłam nam drzwi.

- I ty tu mieszkasz?- spytała kuzynka z otwartą buzią.

- Tak- odpowiedziałam nieśmiało. Nie lubię się chwalić i takie tam.- Chcesz soku?- zapytałam, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową.- No dobra, mamy jabłkowy, pomarańczowy i marchewkowy. To jaki?

- Jabłkowy, dzięki. To co teraz robimy?- zapytała z podniesioną brwią.

- Pamiętasz, jak kiedyś wyglądały nasze wieczorki?- obie zaczęłyśmy się śmiać. ‘’Nasze wieczorki’’ wyglądały mniej więcej tak : nakładałyśmy na twarze maseczki, wybierałyśmy film i go oglądałyśmy. Nie obyło się też bez komentowania go, albo w naszym przypadku to częściej obczajałyśmy chłopaków w tych filmach. Najbardziej lubiłyśmy ,,Sagę Zmierzch’’ i to jak Jacob zmieniał się w wilkołaka. Nasze rodzicielki wtedy przewracały oczyma i wracały do plotkowania. 

- Haha tego przecież nie da się zapomnieć. Robimy tak?- widziałam w jej oczach ten błysk. Ten, który tak lubiłam. Po tym można było poznać, że Rose jest szczęśliwa. Pobiegłyśmy razem na górę. Weszłyśmy do łazienki, związałyśmy włosy w koński ogon i zaczęłyśmy nakładać maseczki. Ja miałam marchewkową a Rosalie czekoladową. Wyglądała w niej jak murzyn. Nie no to był żart. To maseczka z białej czekolady.

- Więc…- zaczęła kuzynka- który?

- Co który?- spytałam obojętnie.

- No wiesz, który ci się podoba? – byłam zaskoczona tym pytaniem.

- Daj spokój, żaden- na moją odpowiedź zaczęła się śmiać.

- Mieszkasz z pięcioma przystojniakami i żaden? Dobre dobre, a teraz tak na serio…- wyczekiwała na odpowiedź a ja kłóciłam się z własnymi myślami. Był taki jeden. Ale to nie miłość, nawet nie zakochanie. Mogę raczej powiedzieć, że to zauroczenie.

- Harry.- powiedziałam cicho i czekałam na reakcje dziewczyny. Stała i w spokoju myślała.

- Aha- powiedziała i wyszła z łazienki. Tylko ‘’ Aha’’ ? To było dziwne nawet jak na Rosalie Fox. Postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. Zeszłyśmy na dół, zarzuciłyśmy nasze tyłki na kanapie i włączyłyśmy film. Oglądałyśmy ,, INTRUZA’’. Jak na nas przystało co chwilę komentowałyśmy i wgl. Usłyszałyśmy, że ktoś otwiera drzwi a po chwili stanęli w nich chłopcy i przyglądali nam się z zaciekawieniem. Usiedli na kanapie i nie wytrzymywali ze śmiechu. Zwłaszcza Liam, taki spokojny a jak wybuchnie to nie da się go uspokoić. Po chwili Louis popatrzył na mnie podejrzanym wzrokiem, wstał, podszedł do mnie i tego się nie spodziewałam. Ten idiota mnie polizał. Tak zgadza się, polizał.

- Louis kretynie- zaczęłam krzyczeć, ale się poddałam i chichotałam.

- Mmm… przecież wiesz, że uwielbiam marchewki, a z ciebie smakują jeszcze lepiej- powiedział i zalotnie puścił mi oczko. Jak na mnie przystało oczywiście spłonęłam rumieńcem.

- Khem khem – Malik próbował zwrócić na siebie uwagę.- Może przedstawiłabyś nam swoją koleżankę?

- A tak chłopaki to jest moja kuzynka Rosalie- wskazałam na dziewczynę- Rose to jest Liam, Louis, Zayn, Harry i Niall.

Kiedy wszyscy się ze sobą zapoznaliśmy przypomniałam sobie, że razem z Fox mamy maseczki na twarzy. Popatrzyłam na nią znacząco i obydwie wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę schodów. Wpadłyśmy do łazienki i śmiałyśmy się z nie wiadomo czego. Wyszłyśmy z łazienki a na moim łóżku siedzieli muzycy.

- Może wybralibyśmy się do klubu?- spytał Tommo na co wszyscy bez wyjątku się zgodziliśmy. Chłopaki wyszli się szykować i zostałyśmy same.

- Ej, ale ja nie mam się w co ubrać- powiedziała Rose, a w jej głosie wyczułam smutek.

- Spokojnie coś ci znajdziemy. A może to? – podałam jej do ręki zestaw i poszła się w niego przebrać. Ja też coś wybrałam. Zostały nam fryzury i makijaż. Ja swoje włosy wyprostowałam prostownicą, a Rose podkręciła lokówką. Wykonałam makijaż mocniejszy niż zwykle, Fox też, więc byłyśmy gotowe. Zeszłyśmy na dół, gdzie chłopaki nie mogli nas na chwalić. Zamówiliśmy dwie taksówki, bo przecież w jednej się nie zmieścimy. Ja jechałam z Rose, Hazzą i Malikiem, a reszta drugą. Przed wejściem do klubu Payne wygłosił kazanie, ze mamy się nie upijać, bo on nie ma zamiaru nas potem zbierać. Bla bla bla. Znudziłam się tym. Weszliśmy do lokalu. Ludzie albo tańczyli, albo siedzieli przy barze. Razem z Rose zamówiłyśmy sobie po jakimś kolorowym drinku. Nie powiem dobry był. Długo się kuzyneczką nie nacieszyłam bo przed nami stanął Zayn i pokazał rząd swoich białych ząbków.

- Mogę prosić panią do tańca- pytanie skierował do Rosalie, ona chciała odmówić, ale wkroczyłam do akcji.

- Ona o tym po prostu marzy.- powiedziałam i popchnęłam brunetkę w stronę mulata. Spiorunowała mnie wzrokiem, a ja odpowiedziałam uśmiechem. Nie siedziałam długo sama, bo po chwili na parkiet zaprowadził mnie Tomlinson. Przetańczyłam z nim sporo piosenek, aż w końcu podszedł do nas Styles.

- Odbijany- rzucił do Lou i złapał mnie za rękę. Jak na złość puścili wolną piosenkę. Hazza złapał mnie za biodra, a ja oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Ostatnie to pamiętam, że założyłam się z Harry kto więcej drinków wypije i wygrałam!!!  
 
**************************************************************
Oto 11 rozdział ;) Mam małą prośbe do anonimów, żeby chociaż się podpisywały, bo nie wiem co kto pisze ;D Dziękuje za wszystkie komentarze i wgl. Za dwa dni kolejny
Pozdrawiam ;*

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 10 ;)


 

*** Oczami Harrego ***

Obudził mnie mój kochany Louisek. Czujecie ten sarkazm? To dobrze. Ten debil zaczął po mnie skakać, kiedy skończył to zeskoczył na podłogę i zaczął tańczyć i nucić sobie pod nosem ”Gangnam Style”. Ten to dopiero ma pomysły. Przewróciłem oczami i niechętnie wstałem.

- O moje kochane Hazziątko już wstało- powiedział Lou i starł niewidzialną łezkę z policzka- tak łatwo się wzruszam.

- Dobra dobra, Koniec tego teatrzyku Tomlinson. O której mamy wywiad?- spytałem.

- O 11:30 mamy być u Paula. Idę jeszcze obudzić Olivię- powiedział z uśmiechem zwycięzcy. Nie mogę mu na to pozwolić.

- Okej to idź ją obudź. Mam dziś ochotę przyjąć dużą dawkę karotenu. Nie obrazisz się jeżeli zjem kilka twoich marchewek i dopije sok, który wczoraj zaczął Niall?- wiedziałem, że mi na to nie pozwoli. Z obojętną miną skierowałem się w stronę schodów, ale Tommo nagle mnie wyminął i zaczął się wykłócać z Horanem. Rozbawiony poszedłem do pokoju Liv. Nacisnąłem lekko klamkę, a kiedy drzwi się uchyliły wszedłem do środka. Na widok, który tam zastałem wyszczerzyłem się jak jakiś debil. Blondynka spała przytulona do małego białego miśka, który trzymał różowe serce z napisem ‘’ I LOVE YOU’’ Nachyliłem się nad dziewczyną i dałem całusa w policzek. Nadal przyglądałem się jej. Była taka ładna, bezbronna.

*** Oczami Olivii ***

Przebudziłam się, gdy poczułam dotknięcie czyichś ust na moim policzku. Byłam ciekawa kto to, ale bardziej zastanawiał mnie kolejny ruch tej tajemniczej osoby. Na dźwięk wydawanego przy robieniu zdjęcia zerwałam się z łóżka. Harry jak mnie zobaczył to podskoczył ze strachu, na co ja wybuchłam niepochamowanym śmiechem, co w moim przypadku było normalne. Chłopak zmierzył mnie od stóp do głów. Ja zrobiłam to samo. Włosy miał rozczochrane, oczy zaspane. Jedyne co mnie zdziwiło, to to że paradował w samych bokserkach. Chyba się zawstydził, bo burknął coś pod nosem typu: choć na śniadanie i szybko wyszedł. Stałam i czekałam. W sumie to nawet nie wiem na co czekałam, ale to szczegół. Wybrałam z szafy ten zestaw. Dzisiaj mam cały dom dla siebie. Strasznie mi się będzie bez nich nudzić. Poszłam do łazienki i ubrałam przygotowane wcześniej rzeczy. Wykonałam lekki makijaż, czyli trochę podkładu, cienkie kreski kredką, wytuszowałam rzęsy i zastanawiałam się jeszcze nad błyszczykiem, ale zrezygnowała. Związałam swoje włosy w niedbałego koczka.  Popryskałam się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa. Zeszłam na dół i ujrzałam chłopaków siedzących przy stole i jedzących pizzę.

- Nie ma to jak zdrowe śniadanie na dobry początek dnia- powiedziałam z ironią, a oni obdarzyli mnie jednym z tych swoich uśmieszków, za choćby jeden niektóre fanki były by gotowe dokonać rzeczy niemożliwych. Odwzajemniłam uśmiech, usiadłam pomiędzy Liamem a Zaynem i wzięłam kawałek pizzy. Przeżuwałam dokładnie każdy kolejny kęs.


- Wrócimy po 20- powiedział poważnym tonem Daddy- Dasz sobie radę sama?

- Nie nie proszę! Nie zostawiajcie mnie samej. Miejcie serce, błagam- Udawałam, ze płaczę. Co jak co ale aktorką to jestem świetną. Ukradkiem spojrzałam na chłopaków i nie wytrzymałam. Siedzieli bladzi i błądzili wzrokiem po sobie. Zaczęłam się śmiać jak najęta, a im widocznie ulżyło, bo zaraz dołączyli do mnie.- Nie martwcie się o mnie. Jedźcie i róbcie co macie robić. Ja i tak miałam w planach odwiedzić kuzynkę.

- A ładna chociaż?- spytał zaciekawiony mulat.

- Jak chcecie to sami możecie to ocenić. Pomyślałam sobie, że jeżeli nie mielibyście nic przeciwko to mogłaby zostać na noc- powiedziałam za jednym tchem.

- Czy to ma być pytanie o zgodę?- odezwał się Louis z podniesioną brwią.

- Powiedzmy, że tak.- odpowiedziałam.

-Jasne, nawet nie musisz pytać. Przecież teraz to też twój dom, więc wiesz- puścił mi oczko Hazza a ja odpowiedziałam mu uśmiechem.

- To my się zbieramy. Za 5 minut przy drzwiach, kto nie zdąży ten zamula za taksówką- krzyknął Liam i wszyscy pobiegli na górę. Super- mruknęłam sama do siebie. Oni się zwinęli a mi zostawili sprzątanie. Ogarnęłam kuchnie, a chłopcy zbiegli na dół. Liam, Zayn i Niall krzyknęli przelotne ‘’cześć’’, a od Harolda i Louisa dostałam po buziaku w policzek. Z okna widziałam odjeżdżającą taksówkę. Stanęłam przy lustrze, poprawiłam makijaż, zarzuciłam na siebie czarną skórzaną kurtkę i wyszłam zamykając wcześniej dom.

Szłam powoli, kiedy zatrzymałam się przed średniej wielkości domkiem. Ogród był zapełniony kwiatami i różnego rodzaju drzewkami ozdobnymi. Szłam ścieżeczką ułożoną z kostki brukowej, gdy doszłam do ciemno-brązowych drewnianych drzwi, sprawdziłam jeszcze adres. Wszystko się zgadzało, więc zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi kobieta, około 45 lat. Na mój widok natychmiast się rozpromieniła i zaczęła ściskać. Oczywiście odwzajemniałam każdy uśmiech i uścisk. Bardzo lubiłam ciocię. Miała złote serce i kolorową wyobraźnie.

- Maleńka jak ty wyrosłaś. Twoja mama powiadomiła mnie, że złożysz nam wizytę. Wchodź zawołam Rosalie.- powiedziała ciocia nadal się szczerząc. Weszłyśmy do środka. – Rose zejdź na dół. Mamy gościa.- po tych słowach ciotka zniknęła z pola mojego widzenia, a ja przysłuchiwałam się dźwiękom schodów. Ktoś po nich zbiegał. W końcu ujrzałam wyczekiwaną osobę.


-Rose- rzuciłam się na dziewczynę i mocno w nią wtuliłam. Kiedyś byłyśmy nierozłączne. Uwielbiałam jej towarzystwo, zawsze potrafiła mnie pocieszyć, pomóc, doradzić. Niestety jej rodzicielka dostała propozycje nie do odrzucenia, a mianowicie pracę. Jedynym minusem była przeprowadzka aż do Londynu. Nie widziałam się z nią 4 lata.

- Olivia, wreszcie jesteś. Choć na górę porozmawiamy spokojnie.- powiedziała dziewczyna z uśmiechem. Zrobiłam tak jak kazała i po chwili znaleźliśmy się w jej pokoju.


- No to opowiadaj. Kiedy przyjechałaś, gdzie mieszkasz i od kiedy jesteś z Louisem Tomlinsonem? Dziewczyno jakie to ciacho!! – moja kuzyneczka zaczęła piszczeć i nucić Kiss You. Coś czuje, że jest ich fanką.

- Jestem tu od trzech dni i mieszkam… tylko błagam cię nie krzycz z One Direction w ich willi.- popatrzyłam na Rose i zatkałam sobie uszy, tak na wszelki wypadek.

- Wooow ! Dziewczyno ty to masz szczęście. A teraz opowiadaj o Louisie. – powiedziała i spojrzała na mnie spojrzeniem jak ten kot ze Shreka.


- No więc, nie wierz w to, bo to nie jest prawda. Nie jestem z Tomlinsonem. Po prostu oprowadzał mnie po mieście i jak na złość paparazzi to zauważali. Pstryknęli kilka fotek i wymyślili tą bajeczkę o ‘’naszym związku’’. A teraz mam propozycje nie do odrzucenia, ale nie możesz piszczeć, krzyczeć itp. Może chciałabyś zostać dziś u mnie na noc? No wiesz, tak jak kiedyś. Urządzimy sobie takie Pidżama Party. Chłopaki i tak wrócą dopiero po 20, bo mają wywiady. No to jak?

- W sumie to czemu nie. Będzie ekstra. Jak za starych dobrych czasów- powiedziała. Byłam pod wrażeniem. Żadnych pisków, krzyków, skakania. Wręcz jestem z niej dumna. Pomagałam się jej spakować i zeszłyśmy uzgodnić to jeszcze z ciocią. Zgodziła się, więc zadowolone kierowałyśmy się w stronę mojego domu.
***************************************************************
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze ;) Dodałam na górze nowe zakładki w tym SPAM, więc jak chcecie reklamować swoje blogi to tam ;p
Buziooole ;***!

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 9 ;)


 

*** Oczami Olivii ***

Obudziłam się i zobaczyłam, że leże wtulona w ramiona Louisa a nogi trzymam na Hazzie. Rozejrzałam się po pokoju. Niall zasnął na fotelu, a mulat na podłodze pod stolikiem. Zaczęłam cicho chichotać, aby nie obudzić piosenkarzy. Nie mogłam się powstrzymać, więc wstałam, zrobiłam im zdjęcie, wrzuciłam na Twiterra i podpisałam: A oto nasze śpiące królewny ;D.  Ah tak… Przypomniałam sobie, że wczoraj podczas oglądania filmu zasnęliśmy nim znudzeni. Pobiegłam na górę do swojego pokoju, założyłam na siebie ten zestaw  ( zamiast butów na obcasie nałożyłam fioletowe conversy) i wykonałam lekki makijaż. Zeszłam na dół. Chłopaki nadal spali, więc postanowiłam, że zrobię coś na śniadanie. Zdecydowałam się na naleśniki z bitą śmietaną i owocami. Gdy skończyłam szykować nasze smakołyki ujrzałam Nialla w kuchni.

- O naleśniki. Kocham cię po prostu- podszedł i dał mi buziaka w policzek. Za chwile zobaczyłam, że wszyscy zaczęli się schodzić. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Śniadanie zeszło nam głównie na śmianiu się. Ja wstałam od stołu, założyłam buty i kierowałam się w stronę drzwi ale zatrzymał mnie Lou.

- Gdzie uciekasz jeśli można wiedzieć?- zapytał chłopak.

- Obiecałam Nessi, że zabiorę ją dziś do parku, a chcesz iść z nami?

- Oczywiście- powiedział z entuzjazmem, ale potem się zasmucił- nie możemy. Pamiętasz? Paul zakazał nam się na razie razem pokazywać.

*** Oczami Harrego ***

- To może ja dotrzymam ci towarzystwa? – spytałem i niepewnie patrzyłem to na nią, to na Louisa.

- Oki to leć się ogarnij a ja zaczekam- odpowiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając. Kierowałem się w stronę schodów i patrzyłem na Tomlinsona. Miałem wrażenie, ze zaraz zabiję mnie swoim przeszywającym wzrokiem. Aż mi ciarki przeszły. Szybko znalazłem się w łazience, ubrałem i zacząłem układać swoje loczki.

- Styles rusz dupę, mi się spieszy. – krzyczała podirytowana blondynka. Zbiegłem na dół a  ona czekała na mnie w drzwiach.

- Dziewczyno, czy ty myślisz, że taka fryzura się sama zrobi?- mówiąc to wskazałem na moją niesforną czuprynę. Ona przewróciła oczami.

- Chłopaku, a czy twoje rzycie polega tylko na układaniu włosów?- słyszałem, że chłopaki zaczęli się śmiać z komentarza Olivii.

- Może lepiej już chodźmy. Na razie chłopaki- powiedziałem zadowolony. Czułem na sobie wściekły wzrok Louisa. Szliśmy powoli, rozmawiając ze sobą. Dowiedziałem się o niej wielu rzeczy. Nawet nie wiedziałem, że jej naturalnym kolorem włosów jest brąz nie blond. Opowiedziała mi też, jak mocno przeżyła śmierć ojca i przeprowadzkę. Dobrze mi się z nią rozmawiało. Mogłem być po prostu sobą. Nie żadną wielką gwiazdą, członkiem najsławniejszego boysbandu na świecie, ale zwykłym Harrym Stylesem. No fakt mam na sobie ciemne okulary, ale jakoś za bardzo mi one nie przeszkadzają. Doszliśmy pod dom Paula, Claudii i teraz już Vanessy. Livia zadzwoniła dzwonkiem, a po zza drzwi wyłoniła się Ness i rzuciła starszej siostrze na szyje.

- Van, bo mnie udusisz- śmiała się Olivia. Miała taki piękny uśmiech. Dziewczynka po jakimś czasie ją puściła i spojrzała w moim kierunku. Była ubrana w zwiewną sukienkę w kwiatki, jeansową kamizeleczkę i czarne balerinki z niebieską kokardką. Jej brązowe loki delikatnie opadały na jej szczuplutkie ramionka, ujarzmione były niewielką opaską.

- Cześć Harry, myślałam że Olivia przyjdzie sama –powiedziała zdziwiona, ale i uśmiechnięta.

- Jak chcesz mogę sobie pójść- nie dokończyłam, bo dziewczynka złapała mnie za rękę i posłała promienny uśmiech. Olivia weszła na chwilkę do mieszkania zawiadomić Claudią, że porywa Van i kierowaliśmy się w stronę parku. Kiedy doszliśmy ja z Olivią usiadłem na ławce a Nessi pobiegła na plac zabaw. Blondynka pilnowała wzrokiem swojej siostry. Siedzieliśmy chwilę w ciszy.

- Masz ochotę na lody?- spytała mrużąc oczy Liv, bo słońce ją raziło. Jak na Londyn to pogoda była przepiękna. Świeciło słońce, było gorąco ale nie duszno, bo czasami zawiał orzeźwiający podmuch wiatru. Patrzyłem jak Olivia wchodzi do lodziarni. Nie chciałem siedzieć sam, więc skierowałem się w stronę Ness. Siedziała w domku na drzewie. Gdy mnie ujrzała, podskoczyła ze strachu.

- Wystraszyłeś mnie- powiedziała i poklepała miejsce obok siebie. Usiadłem koło niej a ona kontynuowała- tu jest świetnie. Chciałabym, żeby Olivia częściej mnie tu zabierała. Ale się boje- oczy dziewczynki momentalnie się zaszkliły.

- Co się stało?- zapytałem współczującym głosem

- Harry, bo ja nie jestem pewna, że Olivka zostanie w Londynie. Ona umówiła się z mamą, że jak skończy 18 lat wybierze. Albo zostanie z nami, albo …- Van przerwała a z jej brązowych oczu wypłynęła łza- albo wróci do Polski, a ja tak nie chcę, żeby mnie zostawiła. – W jej oczach widziałem smutek. Wytarłem delikatnie łzy płynące po policzku dziewczynki. Miała dopiero 9 lat, a była taka dojrzała. Przez to co przeszła w życie musiała wcześniej dorosnąć. Smutno mi się zrobiło na samą myśl.

- Nie martw się mała- próbowałem ją pocieszyć- nigdy nie pozwolimy jej wyjechać. Uwielbiamy ją. A teraz chodźmy, bo lody nam się roztopią- wstałem i podałem jej rękę.

- Tu można się schować przed całym światem- powiedziała i szliśmy spokojnie w stronę Olivii siedzącej na ławce. Idąc Van powiedziała mi, że urodziny Liv są za 13 dni.

*** Oczami Olivii ***

Jeju… Ile można na nich czekać. Lody się zaraz roztopią. Szukałam ich wzrokiem, aż wreszcie znalazłam. Szli uśmiechnięci, a moja siostra opowiadała coś chłopakowi.

- Nareszcie. – powiedziałam i podałam im po lodzie. Nessi dostała śmietankowego, Harry truskawkowego a ja zajadałam się pysznym czekoladowym. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i zaczęliśmy zbierać się do domu. Oczywiście moja mamusia nie pozwoliła nam iść i zostaliśmy z Hazzą na obiedzie. Akurat było spaghetti, które wprost ubóstwiałam. Zjedliśmy, a Paul porwał na chwile Stylesa. Odprowadziłam ich wzrokiem i zobaczyłam, że mama wpatruje się we mnie z uniesioną jedną brwią.

- Coś się stało? – spytałam zaciekawiona jej miną.

- Dobrze wiesz o co mi chodzi, nie zgrywaj się. Widzę jak na siebie patrzycie- powiedziała i puściła mi oczko.

- Haha tak tak. Wmawiaj to sobie mamo- specjalnie podkreśliłam słowo mamo, żeby więcej o nic nie dopytywała. Chwilę jeszcze pogadałyśmy i zobaczyłam, że wraca Harry.

- To my się będziemy zbierać- powiedziałam i spojrzałam na Harolda miną typu : ,, HELP’’ i pokazałam wzrokiem na matkę. Zrozumiał, bo zaraz zaczął zakładać swoje trampki i podał mi moje. Claudia nadal  się w nas wpatrywała, a ja czułam, ze na mojej twarzy zawitał rumieniec. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Idąc w stronę domy cały czas żartowaliśmy i nie wyrabialiśmy ze śmiechu.

- Jutro mamy wywiad po południe- rzekł loczek i wyraźnie było widać, ze czeka na moją odpowiedź.

- To super, wreszcie będę miała dom cały dla siebie- kąciki ust chłopaka lekko się uniosły a w oczach zaczęły tańczyć małe iskierki.

-Paul wymyślił żebyś z Louisem udawała parę, ale Claudia się na to nie zgodziła, więc wymyślił inną wersję. Jesteś Olivia, córka Claudii i pasierbica Paula, ale mieszkasz z nami i się przyjaźnimy.

- Nooo, ale czy nie taka jest prawda? – spytałam zdziwiona

- Tak. – powiedział, złapał za klamkę i znaleźliśmy się w willi.

- O wreszcie. Chodźcie na obiad- zawołał nas Tommo, ale Harry mu wyjaśnił, że zjedliśmy u Paula. Powiedział im jeszcze o jutrzejszym wywiadzie i wersji jaką mają powiedzieć. Więcej nie słyszałam, bo poszłam do siebie. Wyjęłam z szafki pidżamę i wzięłam długą i gorącą kąpiel. Dodałam też moich ulubionych kulek musujących i olejku z płatków róż. Wyszłam, powycierałam swoje mokre ciało ręcznikiem i nasmarowałam je balsamem kokosowym. Nałożyłam na siebie wcześniej wybrane ciuchy, wyszorowałam swoje kły i położyłam do łóżeczka, które po takim dniu mnie wręcz wołało. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w objęciach Morfeusza.
**************************************************************
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze ;)
Zapraszam was też na te blogi:
Za dwa dni dodam kolejny, albo jak będziecie tacy kochani to nawet jutro
Buziaki ;***!