niedziela, 2 lutego 2014

Mała prośba :*

Hej! Pamiętacie mnie jeszcze?
przychodzę do was nie z nowym rozdziałem-niestety-, ale z małą prośbą :D
 
Mój drugi blog został nominowany do Blog Miesiąca: Styczeń
Strasznie się cieszę i dziękuje!
 
Ale jest ważna sprawa: głosujcie na ,,I'M NOT PERFECT, SORRY'' !!!
Może i nie mam szansy wygrać, ale warto się starać np. o drugie czy trzecie miejsce ;D
 

http://sonda.hanzo.pl/sondy,219067,8jtK.html <- tu głosujcie ;p


http://onedirectionfanfictionslist.blogspot.com/ <- lub tu ;3 ( sonda po lewej stronie )
Mam nadzieję, że mogę na was liczyć ;*  // Mała Wariatka
 


niedziela, 10 listopada 2013

Przepraszam :(

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM
ZAWIESZAM TEGO BLOGA NA CZAS NIEOKREŚLONY!
OBIECUJĘ, ŻE TU WRÓCĘ! 
POWODEM TEGO JEST BRAK WENY. 
MAM POMYSŁY, ALE NIE WIEM JAK JE ZAPISAĆ...
NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM!
DO NASTĘPNEGO ;*  / MAŁA WARIATKA

czwartek, 31 października 2013

Zapowiedź II części ;)

(...) Czy pomiędzy Harrym Stylesem a Barbarą Palvin jest coś więcej niż przyjaźń?- po przeczytaniu tego tytułu artykułu poczułam dziwne ukłucie w klatce piersiowej po lewej stronie. Czy ja jestem zazdrosna?

(...) -Masz dopiero osiemnaście lat! W brzuchu powinnaś czuć motylki, a nie kopanie dziecka!- wrzasnęła zdenerwowana moim wyznaniem. 
- Przepraszam, mamo- pozwoliłam swoim łzom wypłynąć. Moja rodzicielka również płakała. To moja wina!

(...) Brawa dla inteligentnego Harrego, który nie wiedział, że w Polsce mówię się po polsku. Po prostu rewelacja!- karciłem się w myślach. 

(...) -Jesteś zwykłą dziwką! Nie ma już nas, to koniec.- wyszedł trzaskając szpitalnymi drzwiami. Wszystkie pary oczu osób znajdujących się w sali  były skierowane na mnie. A ja co? Płakałam.

(...) -Olivia? Proszę cie wracaj! Vanessa uciekła!- usłyszałam ochrypły od płaczu głos matki. Jeśli coś jej się stanie, nigdy sobie nie wybaczę! 


**************************************************************
To kilka urywków z następnych rozdziałów z różnych perspektyw ;) Mam do was prośbę: dajcie mi trochę czasu (max 30 dni)  na poukładanie sobie, zaplanowanie dokładnie tego co będzie się wkrótce działo ;D
Dzięki za wejścia, komentarze i nowych obserwatorów! 
Do następnego ;* / Mała Wariatka

piątek, 18 października 2013

Rozdział 20 ( KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ)

Mój drugi blog    KLIK

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! TO WAŻNE ;)

*** jakiś czas później ***
*** Oczami Olivii ***
  - No chłopaki, idźcie już do domu, bo musicie się wyspać. Jutro wylatujemy o 15:30 – głos Paula wyrwał mnie z myślenia. Będę cholernie tęsknić za tymi głupkami, pokochałam ich jak braci. No wyjątkiem jest Styles, w którym zakochuje się codziennie od nowa. Nasz związek ma się dobrze, nawet udaje się nam go zachować w tajemnicy przed światem mediów. Nie wiem jak ja wytrzymam osiem miesięcy bez nich. I nie tylko bez nich, bo po tym jak Paul oświadczył się mojej matce ona z Vanessą także jadą. Więc zostaje jedynie z Rosalie, która od przeprowadzki swojej rodzicielki do Nowego Jorku mieszka u nas. Wiem, że szybko zleci, zwłaszcza iż całe dnie spędzam na uczelni i robię to co kocham czyli fotografuje. Miałam ogromny problem z wybraniem
szkoły, ale zdecydowałam się na fotografie. Rosalie natomiast chodzi ze mną do tej samej szkoły, tylko że na innym kierunku. Ona kształci się na dziennikarkę. Planujemy kiedyś, aby ona przeprowadzała wywiady, a ja będę pstrykać zdjęcia.
- Idziesz?- tym razem z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego chłopaka. Wstałam więc na równe nogi i poszłam z nim do samochodu. Podzieliliśmy się na dwa auta i po paru minutach byliśmy w domu. Droga minęła mi szybko, zresztą za bardzo nie zwracałam na nic uwagę, bo byłam pogrążona w głębokiej zadumie.
- To za 30 minut widzimy się w holu- krzyknął uradowany Liam i zniknął za drzwiami swojej sypialni. Zdezorientowana spojrzałam na Hazzę, który jedynie przewrócił teatralnie oczami i pociągnął za nadgarstek do mojego pokoju.
- Szykuj się, idziemy do klubu- brunet posłał mi przyjazne spojrzenie i zniknął za drzwiami. W szybkim tempie wzięłam prysznic i odświeżona założyłam na siebie połyskujący czarny top bez ramiączek, na to prześwitującą koszule, którą wciągnęłam w jeansowe spodenki z podwyższonym stanem. Nie miałam ochoty dziś na sukienkę, dlatego do wybranego wcześniej zestawu nałożyłam jeszcze czarne lity z brokatowymi obcasami. Twarz przykryłam niewielką warstwą pudru, oczy mocno podkreśliłam kredką, a rzęsy wytuszowałam. Usta przejechałam błyszczykiem, popryskałam się ulubionymi perfumami, a włosy wyprostowałam. Na szyje zawiesiłam jeszcze jakiś kolorowy wisiorek przedstawiający o ile się nie mylę tygrysa i zabierając uprzednio torebkę wyszłam z pokoju. Na dole napiłam się jeszcze szklankę wody mineralnej, bo i tak musiałam czekać na innych domowników. Poczułam na czyjeś ręce na moich biodrach, a mokre pocałunki na mojej szyi przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Odwróciłam się do chłopaka ubranego w ciemne rurki i koszule. Stał lustrując mnie wzrokiem przygryzając dolną wargę.

- To może my lepiej zostańmy w domu, co- wyszeptał mi do ucha tym swoim ochrypłym głosem, za co automatycznie drgnęłam.
- Nic z tego erotomanie- ochłodziłam zapał chłopaka- dziś muszę się z wami pożegnać- puściłam mu oczko i pociągnęłam za rękę obrażonego Stylesa. Z nim to jak z dzieckiem- pomyślałam. Przy wyjściu czekali już na nas chłopaki, a Niall z Rose schodzili po schodach za rękę. Tak słodko razem wyglądają, że awww… Niby są ze sobą już od dwóch tygodni, a ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić. Moja kuzynka była ubrana w krótką czarną sukienkę, która odsłaniała jej zgrabne nogi, a do tego miała czerwone szpilki, które doskonale pasowały do czerwieni na jej ustach. Włosy pofalowane zostawiła rozpuszczone, a gdy przeczesywała je dłonią, można było ujrzeć jej krwisto czerwone paznokcie. Całą grupą wyszliśmy z domu, który wcześniej zamknął nasz odpowiedzialny Liam i wsiedliśmy do dwóch aut- jedno prowadził Payne, a drugie Horan. Chłopaki postanowili dzisiejszego wieczoru odpuścić sobie procentowe napoje i będą robić za kierowców. Po około 30 minutach byliśmy pod klubem Funky Buddha. No nie powiem, wyglądał mega zachęcająco. Tomlinson szepnął kilka słówek ochroniarzowi, a ten nas wpuścił. Do moich nozdrzy dostał się zapach alkoholu, papierosów i innych używek. Zajęliśmy jedną z większych lóż. Horan ze Stylesem poszli po drinki, a ja zajęłam się rozmową z kuzynką.
- To ja zaraz wracam- krzyknął uradowany mulat i zniknął pomiędzy ludźmi. Od samego rana nawijał coś o swojej nowej dziewczynie. Wiele razy próbowałam go wypytać o szczegóły, ale nic z tego. Zawsze odpowiadał, że poznamy ją dzisiejszego wieczora.
- To kiedy widzisz się z mamą?- spytałam Rosalie
- Lecę do niej dopiero na święta- odpowiedziała uśmiechnięta brunetka. W
sumie też bym była uśmiechnięta, gdybym wypiła tyle co ona. A po moich urodzinach przyrzekała, ze nigdy więcej nie tknie alkoholu. Zabawne, mogłam ją wtedy nagrać. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o nowej szkole i osobach w niej poznanych. Dostrzegłam Zayna idącego za rękę ze szczupłą blondynką. Nie widziałam jej twarzy dokładnie, a jedyne co dostrzegłam co mocny makijaż. Po paru chwilach doszli do naszego stolika, a ja miałam wrażenie, ze zaraz spadnę z krzesła. Przed nami stał Malik z Perrie Edwards. W sumie to powinnam się przyzwyczaić do takich rzeczy, zwłaszcza że mieszkam w jednym domu z jednym z najsławniejszych zespołów na świecie, a moim ojczymem mam być ich menadżer. Jak w jakiejś telenoweli. Zaśmiałam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że zamiast spędzać czas z przyjaciółmi- których nieprędko zobaczę- siedzę i rozmyślam nad nie wiadomo czym. Towarzyszka Malika przedstawiła się i każdemu po kolei uścisnęłam rękę. Oprócz Rose każdy odwzajemnił gest i szczerze się uśmiechnął, a brunetka mimo iż się uśmiechnęłam widziałam, że sztucznie. Znam ją i to dobrze. Czyżby była zazdrosna o Malika? Taa prędzej krowy zaczną zamiast mleka coca colę dawać.
* * *
Przetańczyłam po kilka piosenek z każdym przyjacielem płci męskiej i po prosu nie czułam nóg, więc chwyciłam Harolda za rękę i pociągnęłam w stronę stolika. Rosalie i Niall tańczyli na parkiecie, Zayn i Perrie ulotnili się do domu dziewczyny, wiec zastaliśmy tylko Liama i Louisa. Payne zwierzał się przyjacielowi, jak tęskni za Danielle, która ze swoją ekipą wyjechała na zawody taneczne do Los Angeles.
- Nawet nie zauważysz jak wróci- pocieszałam krótko ostrzyżonego bruneta. On w odpowiedzi pokiwał jedynie głową i odwzajemnił uśmiech. Rozejrzałam się po klubie. Kolorowe światła, głośna muzyka, pary całujące się i ona. Dziewczyna pożerająca wzrokiem mojego chłopaka. Wysoka i przy tym szczupła brunetka, którą kojarzyłam z reklamy bielizny i odzieży. Pewnym krokiem przemierzała salę w naszym kierunku, co nie w ogóle mi się nie podobało.

- Harry- zwróciła się do Stylesa szczerząc- znów się widzimy. Nie wiem czy to możliwe, ale znów wyprzystojniałeś.
- Barbara- Hazza wstał z miejsca i przytulił dziewczynę. Poczułam takie dziwne ukucie w klatce piersiowej po lewej stronie. – Pięknie wyglądasz- wodził wzrokiem po dziewczynie ubranej tak.
- No no Haroldzik- Tommo poklepał po ramieniu swojego przyjaciela- nie chwaliłeś się nam, że masz takie koleżanki. Jestem Louis. Louis Tomlinson- powiedział naśladując Jamesa Bonda.
- Barbara Palvin, miło mi- uśmiechnęła się sztucznie, a jej wzrok zatrzymał się na mnie. Harry widząc to nagle oprzytomniał i przypomniał sobie o mnie. Cudownie, nieprawdaż? Mam nadzieję, że dało się w tym wyczuć sarkazm.
- A to moja dziewczyna Olivia- po tych  słowach pocałował mnie w policzek. Poczułam satysfakcję, gdy widziałam zawiedzioną minę panny Palvin.
- A więc to ty jesteś tą szczęściarą- mówiła z wyczuwalną kpiną w tym jej piskliwym głosie.
- Tak się jakoś złożyło, że JA- powiedziałam niby beznamiętnie, jednak dokładnie akcentując ostatnie słowo. Chwile potem Lou porwał do tańca pannę Barbarę, a Harold opowiadał mi o jego starej znajomej. Byli dobrymi znajomymi, ale jej to nie wystarczało, więc zaczęła podrywać Stylesa i tym podobne. Po minie chłopaka, że czuł się usatysfakcjowany ową sytuacją. Skończyło się na tym, że Palvin podpisała ważny kontrakt i wyjechała, a w między czasie stracili ze sobą kontakt. Reszta wieczoru minęła nam bez większych nieporozumień, może poza kilkoma docinkami z mojej lub ‘tej drugiej’ względem siebie nawzajem.
***
- Musisz jechać?- spytałam Harrego z nadzieją, że zaprzeczy.
- Wiesz przecież, że ja też tego nie chce- uśmiechnął się pokrzepiająco- Znaczy chce, po uwielbiam swoich fanów, ale wolałbym mieć cię przy sobie. – odpowiedział po chwili głębszego zastanowienia. Nie miałam mu tego za złe. W końcu miliony osób marzą o posłuchaniu go na żywo, zobaczenie, cokolwiek… Nie mogę być egoistyczna. Po prostu będę za nim cholernie tęsknić.
- Widzimy się na święta- tak prawie bym zapomniała. Wracają na cztery dni w święta, ale my się widzimy tylko w ciągu jednego. Resztę ja spędzam ze swoją rodziną, a Hazza jedzie do swoich bliskich do Cholmes Chapel.
- Do zobaczenia za 3 miesiące- powiedziałam smutnym głosem. Czułam żal. Żałowałam, że nie mogę jechać z nimi.
- Dwa i pół- poprawił mnie i hipnotyzował swoim wzrokiem. Stykaliśmy się czołami w ciszy i wpatrywaliśmy się z siebie. Po chwili brunet złożył ostatni pocałunek na moich ustach.
- Kocham cię- szepnęłam i byłam pewna, że usłyszał bo zobaczyłam jego figlarny uśmieszek. Mimo iż był pierwszym mężczyzną (oprócz mojego ojca), który to usłyszał miałam 100% pewność swoich uczuć do niego. Nie odpowiedział. Zabolało. Tłumaczyłam jego zachowanie jedynie poganiającymi go przyjaciółmi. Wsiadł do taksówki. Czekali tylko na niego. Z resztą zespołu pożegnałam się wcześniej, a z rodzicielką i siostrą wczoraj. Ich też będzie mi strasznie brakowało. Zapowiadają się dłuuuugie miesiące…
N\Nie, to nie koniec tego opowiadania! Dobiliśmy do 20 rozdziału, za co ogromnie wam dziękuje, bo to dzięki wam i waszym komentarzom się udało! Jesteście najlepsi <3  Tak oto kończymy pierwszą część, a już nie długo startujemy z drugą ;) Jutro bądź pojutrze pojawi się kilka urywków z kolejnych rozdziałów. Może was to zachęci do czytania? Zobaczymy :D
Jeśli to czytałaś/eś to proszę skomentuj, bo chcę wiedzieć ile was jest 

Pozdrawiam, Mała Wariatka :*

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 19 ;)

 
Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam jak brunet siedzi na skraju łóżka z twarzą w dłoniach. Moja empatyczność dała o sobie znać, bo po chwili zrobiło mi się strasznie żal chłopaka.
- Lou- odezwałam się nieśmiało- co się dzieje?- Na moje słowa gwałtownie podniósł głowę i świdrował swoim wzrokiem. Ale to nie był ten sam wzrok, w których tańczyły iskiereczki szczęścia. Ten wzrok nie wyrażał nic poza bólem.
- Co mam ci powiedzieć? Że skacze, że szczęścia jak widzę ciebie i Hazzę? Cieszę się, bo mój przyjaciel jest przy tobie szczęśliwy, ale nic nie poradzę na to, że mi się podobasz- spuściłam wzrok na moje kapcie, które w tym momencie wydawały się ciekawsze niż zwykle. Podeszłam w stronę Tomlinsona i przysiadłam obok. Nerwowo bawiłam się palcami u rąk, a w myślach motywowałam się.  Wstałam, przykucnęłam przy przyjacielu i chwyciłam jego twarz, tak aby spojrzał mi w oczy. Odważyłam się mówić.
- Jesteś świetnym przyjacielem- uśmiechnęłam się szczerze- wiem, że gdzieś chodzi sobie po świecie dziewczyna, która na ciebie czeka. Przykro mi, że to nie ja, ale wszyscy jesteście najlepszym co mnie spotkało. Nie chcę tracić takiego przyjaciela jak ty- oczy momentalnie mi się zaszkliły.
- Ej mała nie płacz. Nikt nie jest wart twoich łez, a zwłaszcza ja- zaczęliśmy się śmiać, a chłopak pociągnął mnie za nadgarstek i wylądowałam mu na kolanach. Kciukiem starł jedyną krople słonej cieczy spływającej po moim policzku.- Idź, bo twój kochaś się stęskni-  posłał mi chytry uśmieszek i poruszał zabawnie brwiami, na co znowu zaczęłam się śmiać.

- Dziękuję- szepnęłam mu w lewe ucho.
- Za co? – zdziwił się i posłał mi pytające spojrzenie.
- Za to, ze jesteś- mocniej się w niego wtuliłam by po chwili zeskoczyć radośnie. Kierowałam się w stronę wyjścia, ale jeszcze na moment odwróciłam się do Louisa. – Mała, to morze być twoja pała. Ja jestem po prostu niska.- wypowiedziałam dumna z siebie, na co Tommo cisnął we mnie poduszką. W świetnym humorze zbiegłam na dół gdzie pozostali siedzieli przed telewizorem oglądając jakiś horror. Skąd to wiem? Ponieważ Nialler siedzi przytulony do miski z popcornem, Liam ma przymrużone oczy, które co chwilę całkiem zamyka, a Rose zakrywa twarz ręką Stylesa. Naprawdę komicznie to wygląda. Nie wiedziałam tylko Malika, ale on wcześnie rano wyszedł z bananem na twarzy. Podeszłam do kanapy najciszej jak umiałam i zarzuciłam swoje dłonie na oczy Harolda, który przerażony krzyknął jak pięcioletnia dziewczynka, na co wszyscy wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem. Kiedy lokowaty się ogarnął zaczął mnie gonić po całym domu, który do malutkich nie należał. Piszczałam jak wariatka, przy tym cały czas się śmiejąc i sporadycznie zahaczając nogą o nogę. Reszta przypatrywała się nam z rozbawieniem.  W pewnym momencie wpadłam w ślepy zaułek. Zaklęłam w myślach i zdyszana próbowałam wyrównać oddech. Długo nie minęło, a dogonił mnie mój chłopak i przycisnął swoim ciałem do ściany. Opierał swoje czoło o moje wpatrując się w moje oczy. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej zachłanny i pewny. Nasze języki toczyły ze sobą walkę o dominację. W końcu się otrząsnęłam i odepchałam od siebie zawiedzionego chłopaka.
- Zapomniałeś, o sprawie z Rosalie?- spytałam, a on skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Ale…- próbował coś powiedzieć, ale mu bezczelnie przerwałam. Jak mi przykro.
- Nie ma żadnego ale- odparłam głosem nieznoszącym sprzeciwu i przyglądałam się Hazzie, który w tym momencie wyglądał jak sześcioletnie dziecko, które się obraziło na rodziców, bo nie chcieli mu kupić zabawki. Zlitowałam się nad nim, więc chwyciłam jego podbródek i musnęłam przelotnie jego malinowe wargi. – Lepiej?
- Od  razu chce się żyć- odparł zadowolony.
* * *

- Wstawaj- ktoś szturchał moje ramię- dojechaliśmy.- Leniwe się przeciągnęłam i przetarłam zaspane oczy. Widziałam jak Harry wyszedł z samochodu i rozmawiał z Rosalie. Oby nasz plan się udał. Wyszłam z auta i przeszły mnie nieprzyjemne ciarki spowodowane przez chłodny wiatr. Podeszłam do Harolda, który kazał Rose ukryć się z boku domu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego, no więc zaraz się przekonacie. Harry objął mnie ramieniem i nacisnął dzwonek do drzwi, który wydobył z siebie przyjemne dźwięki. Po chwili z drzwiach stanęła kobietą, około czterdziestki. Loczek mocno ją wyściskał, po czym ona podarowała mu czułego całusa w policzek. Zabawnie wyglądało, gdy Styles zawstydzony próbował zetrzeć szminkę swojej mamy z policzka. Po chwili znów mnie objął i posłał pokrzepiający uśmiech.
- Mamo to jest Olivia- wskazał ręką na mnie- a to jest moja mama.
- Miło mi panią poznać- posłałam kobiecie nieśmiały uśmieszek, który szybko odwzajemniła.
- Mi również miło, ale nie mów mi pani, bo czyje się stara. Po prostu Ann.
- Dobrze proszę pa…- przerwałam- dobrze Ann.- Harry stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się całej sytuacji z zafascynowaniem.

- Tak się cieszę, że przyjechaliście. Harry mi o tobie mnóstwo opowiadał i wspomniał również o małej niespodziance- popatrzyła na nas znacząco, co mnie odrobinę zdziwiło- To co, kiedy zostanę babcią?- po jej słowach moje oczy były wielkości piłeczki golfowej i zaczęłam się krztusić. Hazza przeczesał palcami włosy i śmiał się z mojej reakcji.
- Źle mnie zrozumiałaś- na razie nie- mówił chichocząc i puścił mi oczko.- Zawołaj Robina- jak na zawołanie wujek zjawił się w drzwiach i zaczął mnie ściskać i informować mnie jak bardzo urosłam. – Rose- Loczek zawołał Rosalie, która wyszła i przywitała się z ojcem i Ann. Weszliśmy wspólnie do środka i zjedliśmy obiad, a następnie deser. Po posiłku Rose cieszyła się ojcem, chodź widziałam, ze to dla niej trochę trudne. Utrzymywała dystans. Harold uparł się, ze chce mi pokazać okolice, więc wyszliśmy na spacer. Przechodziliśmy przez śliczny park, zadbane uliczki i co chwilę wpadaliśmy na przyjaciół z dzieciństwa loczka. Kiedy znudziło nam się chodzenie, zmęczeni wróciliśmy do domu.
- Co tak długo was nie było- spytała Ann, gdy roześmiani weszliśmy do salonu. – Zresztą nieważne. Harry zaprowadź dziewczyny do pokoju gościnnego, a ty będziesz spał w swoim starym- po tych słowach mina Stylesa wyrażała rozczarowanie i niezadowolenie.
- Myślałeś, że pozwolimy wam spać razem?- mówił mój wujek chichocząc i wskazując palcem to na mnie, to na Hazzę. – Widzimy się na śniadanie- podszedł do Rosalie i ucałował ją w czoło. Weszliśmy schodami na górę, po czym weszliśmy do jasno zielonego pokoju z pomarańczowymi dodatkami, co komponowało się idealnie. Meble wykonane były z jasnego drewna, a za oknami widać było nocną panoramę miasteczka. Moja kuzynka zajęła łóżko przy oknie-wredna małpa- więc dla mnie zostało przy drzwiach do łazienki. Chwilę siedzieliśmy i rozmawialiśmy, o tym co nam ślina na język przyniesie, po czym Rose oznajmiła nam, że jest zmęczona i idzie wziąć prysznic. Korzystając z okazji, Harry usadził mnie na swoich kolanach i mocno przytulił.
- Nawet nie wiesz, jaka jesteś dla mnie ważna- wyszeptał w moje ucho swoim zachrypniętym głosem, przez co przeszły mnie dreszcze i uśmiech wkradł się na moją twarz. Odwróciłam ją przodem do chłopaka i złożyłam na jego ustach pocałunek. Natychmiast go odwzajemnił pogłębiając, ja oczywiście niemiałam nic przeciwko. Tę chwilę przerwała nam Rosalie.
- Dosyć bo się połkniecie- śmiała się najprawdopodobniej z naszych min. – Harry wynocha, bo poskarżę twojej mamie- przedrzeźniała loczka, co mnie rozśmieszyło. Chłopak zrezygnowany pożegnał się z nami i wyszedł, a ja weszłam do łazienki i wykąpałam się. Zmęczona całym dniem, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.  
***************************************************************************
Taaa daaam! Oto dobiliśmy do  19 rozdziału ;D Przepraszam, ze tak długo, ale szkoła :(  Do tego jeszcze leże chora, więc napisałam na szybko. Ostatnio nie miałam czasu i pogubiłam się w waszych blogach, więc wejdę do każdego, kto skomentuje ;)
CZYTASZ=SKOMENTUJ
Wchodźcie na mój drugi blog

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 18 ;)

Zaglądajcie na mojego drugiego bloga ;*  <KLIK>
*** Oczami Olivii ***

Na Sali było mnóstwo osób, panował gwar. Słychać było rozmowy i głośny śmiech, aż tu nagle światła przygasły a w głośnikach usłyszeliśmy:

Pani i panowie, a oto gwiazdy dzisiejszego wieczoru- zabrzmiały werble- Zjawiskowe i niesamowicie utalentowane dziewczyny z Little Mix.- po tych słowach na scenę wbiegły cztery dziewczyny.

*** Po koncercie ***

Kierowaliśmy się w stronę wyjścia.

- Widzieliście gdzieś Zayna- usłyszałam za sobą głos Liama.

- To duży chłopiec, da sobie rade- machnął ręką Louis mierząc wzrokiem każdą napotkaną dziewczynę.

*** Oczami Zayna ***

Nie ma to jak zgubić swoich przyjaciół. Bardzo inteligentnie Malik. Westchnąłem zdenerwowany, próbując dodzwonić się do któregoś z nich, niestety na marne. Po chwili wyładowała mi się bateria, no świetnie lepiej po prostu byś już nie może. Krążyłem w wielkiej hali, przepychając się przez tłum.

- Aaaaa- usłyszałem krzyk za plecami- ty jesteś Zayn Malik, no nie wierze- krzyczała dziewczyna, którą jak najszybciej przyciągnąłem do siebie zatykając usta dłonią.

- Dam ci bilet z wejściówką za kulisy jeżeli przestaniesz krzyczeć- popatrzyłem zachęcająco w błyszczące oczy dziewczyny. Pokiwała głową potwierdzająco, więc ją puściłem. Z wewnętrznej kieszeni mojej czarnej  skóry wyciągnąłem bilet i podałem uradowanej dziewczynie. Jak dobrze, że Paul karze nam nosić zapasowe bilety.

- Dzięki, a tak w ogóle jestem Jenna- uśmiechnęła się co odwzajemniłem- mogłabym prosić o zdjęcie?

- Jasne- patrzyłem jak brunetka wyciąga z podręcznej torebeczki aparat i pstryka kilka fotek. Kilka samemu mi, a kilka w duecie. – To na razie, ja już musze lecieć- pomachałem odchodząc od dziewczyny. Niewiele dalej zaszedłem, a tym razem grupka dziewczyn zaczęła mnie gonić krzycząc: ,, Kochamy cię Zayn’’ . A jednak może być gorzej. Biegłem nie patrząc przed siebie, co chwile obijając się o przechodniów. Dostrzegłem muskularnego ochroniarze przed jednymi z drzwi więc sprytnie go ominąłem i wbiegłem do czyjejś garderoby. Odwróciłem się jedynie, aby zobaczyć czy mężczyzna powstrzymał fanki. Muszę mu za to podziękować, bo dał sobie radę. Zastanawiałem się gdzie w ogóle jestem i niewiele myśląc odwróciłem się i zobaczyłem różowo- włosom dziewczynę w bieliźnie.

- Przepraszam ja się zgubiłem- wypaliłem a dziewczyna podskoczyła wystraszona i rzuciła mi gniewne spojrzenie. W mgnieniu oka zarzuciła na siebie luźną sukienkę w kwiaty, skrzyżowała ręce na piersi i świdrowała mnie wzrokiem. Jej mina uległa natychmiastowej zmianie. Już nie kipiała ze złości, a to duży plus.  Odważyłem się odezwać- Na serio przepraszam, ale uciekałem i nie miałem gdzie się schować i tak jakoś wyszło- nerwowo przeczesałem ręką włosy i posłałem dziewczynie jeden z moich uśmieszków.

- Już nie ważne, jestem Perrie- wyciągnęła rękę do mnie.

- Zayn, miło mi .

- To jak się podobał koncert?- spytała zakładając szpilki.

- Było niesamowicie, macie talent.

- Staramy się jak możemy. Myślę, że już się zrobiło spokojniej, więc możesz już iść.- Czy ona mnie wygania? Tak, na pewno. W sumie to jej się nie dziwie, bo sam bym nie skakał z radości, jakby ktoś wpadł do mojej garderoby w czasie gdy ja się przebieram. – Zayn, ej słyszysz mnie?- pomachała mi dłonią przed oczami.

- Masz rację, spadam. A mogłabyś mi jeszcze pożyczyć na chwile telefon? – spytałem a dziewczyna podała mi swoją komórkę. Zapisałem jej swój numer ,,Słodziak z  garderoby ( ZAYN)’’ i oddałem jej komórkę. Zrobiła pytającą minę.- No wiesz, jakbyś chciała się jeszcze zobaczyć to tylko dzwoń. Mam nadzieje do zobaczenia – puściłem jej oczko i wyszedłem uprzednio zamykając drzwi. Bez problemu wydostałem się z hali i zadzwoniłem po taksówkę.

  *** Oczami Olivii ***

‘Ogłosiliśmy’ razem z Harrym naszym przyjaciołom, że jesteśmy razem, ale okazało się że już wszyscy wiedzą. To jest dopiero przyjaźń, kiedy rozumiemy się bez słów.  Leżałam w swoim wygodnym łóżeczku i zastanawiałam się jak przebiegnie jutrzejszy dzień. W końcu nie codziennie twój chłopak zabiera cię do rodzinnego miasta, aby przedstawić rodzicom. Ustaliliśmy razem z liczkiem, że pojedzie z nami Rose, powinni ze swoim ojcem sobie wszystko wyjaśnić. Śmiesznie to wygląda z mojej perspektywy: ojczym mojego chłopaka jest również ojcem mojej kuzynki. Jak w jakimś serialu normalnie. Pochłonięta tymi myślami w dobrym humorze oddaliłam się do krainy Morfeusza.

   Obudził mnie mój budzik, który wskazywał godzinę 10:30. Wzięłam poranny prysznic, po czym włosy zaplotłam w niedbałego kłosa opadającego na jedne ramię. Pomalowałam się delikatnie, bo nienawidzę przesadzać z makijażem. Założyłam na siebie ten zestawik, bo nie ukrywam pogoda nie powala, ale nie ma co się dziwić pod koniec sierpnia w Londynie. Zbiegłam na dół do kuchni gdzie ujrzałam wszystkich domowników wspólnie jedzących śniadanie.

- Siema i smacznego. Kto robił naleśniki?- spytałam zaciągając się słodkim zapachem

- A kto inny jak mistrzuniu?- odpowiedział pytaniem na pytanie Styles i wpoił się w moje usta. Zaczęłam odwzajemniać pocałunki, co chwile pogłębiając. Oderwaliśmy się od siebie z powodu braku powietrza i spojrzałam na rozradowane miny współlokatorów. Nie było Louisa, czy to możliwe że nie zauważyłam kiedy wyszedł? Możliwe, bo przecież kiedy jest przy mnie mój Harold tracę kontakt ze światem. Liczy się tylko on. – Gdzie Tommo?- chciał się dowiedzieć Hazza, na co Liam mu odpowiedział, że nie chciał patrzeć jak się połykamy. Ten to dopiero ma pomysły. Przewróciłam oczami.

- Zaraz wracam- powiedziałam i ulotniłam się do pokoju Tomlinsona.
*******************************************************************
Dodaje tak na szybko, więc wybaczcie ze bez obrazków :( Mam problemy z kompem, bo się ścina i wgl. Nie wiem kiedy pojawi się następny, ale postaram się jak najszybciej i żeby był dłuższy bo to to jakieś flaki z olejem ;)
Pozdrawiam i czekam na waszą opinie ;*
Uwielbiam was, pamiętajcie o tym kochani *_*
Wchodźcie też na mojego drugiego bloga :D

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 17 ;)

ROZDZIAŁ DODYKOWANY WSZYSTKIM KOMENTUJĄCYM :D
!PRZECZYTAJ UWAŻNIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
ZAPRASZAM TU ;*   <KLIK>
*** Oczami Rosalie ***

Wyszłam przed dom, a na chodniku stało srebrne auto, a w nim moja kuzynka z Dani. Podeszłam do nich i przywitałam się. Zajęłam miejsce pasażera, Olivia kierowała, a Danielle grzebała w swojej torebce.

- Jesteś gotowa na podbój sklepów?- spytała rozradowana Liv

- Z wami zawsze- odpowiedziałam równie uśmiechnięta i ruszyłyśmy. Po niedługiej chwili dojechaliśmy pod centrum handlowe i błądziłyśmy po parkingu w poszukiwaniu wolnego miejsca, aż w końcu udało się. Weszłyśmy do centrum uprzednio zamykając samochód.

- To od czego zaczynamy? Może H&M – Peazer nawet nie czekała na odpowiedź, tylko pociągnęła nas w stronę sklepu.

*** Oczami Harrego***


- Kto znowu zjadł moje marchewki?- wydzierał się Tommo, akurat nad moim uchem wtedy gdy próbowałem się zrelaksować na kanapie przed telewizorem. –Niall!!! Na dół i to już!- kontynuował pasiak.

- Jestem niewinny, to Zayn- bronił się blondyn

- Wcale nie, bo widziałem Liama na miejscu zbrodni- gdy mulat się tłumaczył do salonu wparował Daddy.

- Uspokójcie się wreszcie. Louis ty kretynie sam ostatnią marchewkę godzinę temu zjadłeś sam.- mówił spokojnym głosem Payne.

- A no tak, teraz sobie przypomniałem, dzięki chłopaki- po tych słowach nie pozostawało mi nic innego, jak tylko przybić wielkiego Face Palma. Z kim ja żyje, ja się pytam? – A ty Haroldziku nie strój takich minek, bo ci tak zostanie i Olivia cię zostawi- no wielkie dzięki Tomlinson. Ustaliliśmy z MOJĄ dziewczyną, ( fajnie to brzmi, co nie? )  że powiemy im wszystkim razem dziś po koncercie, ale Louis jest moim najlepszym przyjacielem no i się wygadałem.

~~~ wspomnienie ~~~

Po naszym pikniku wracaliśmy spokojnym krokiem do domu, niestety w ciszy. Wiem, że wyszło inaczej niż planowałem, ale nie wiedziałem o jej alergiach. Chciałem przerwać tą niezręczną ciszę, więc zacząłem rozmowę.

- Dzięki za spacer. Musimy to kiedyś powtórzyć- posłałem dziewczynie najpiękniejszy uśmiech jaki tylko umiałem, na co odpowiedziała mi tym samym. – Myślałem o jutrzejszym wywiadzie-kontynuowałem- pewnie będą zadawać mnóstwo pytań o moim statusie związków, potem fanki zaczną mi się oświadczać- tymi słowami zaciekawiłem Liv, bo popatrzyła na mnie wzrokiem przepełnionym zaciekawieniem.- Masz dla mnie jakąś rade?- spytałem blondynki.

- Znajdź sobie dziewczynę, jako wymówkę.- wzruszyła ramionami.- Możesz nawet przyjąć oświadczyny jakiejś napalonej fanki- poruszyła zabawnie brwiami. A tak dobrze się zapowiadało.

- Mam lepszy pomysł- na moją twarz wdarł się chytry uśmieszek.

- Już się boję- stwierdziła moja towarzyszka i oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Jak byłem mały, moja matka powiedziała, że chcieć to móc. A teraz chcę ciebie- popatrzyłem jej w oczy próbując odgadnąć jej reakcje- Mogę?

- Możesz- odpowiedziała, a ja złączyłem nasze usta w czułym pocałunku.

- To co pani Styles, wracamy do domu?- spytałem na co blondynka zgromiła mnie wzrokiem.

- Nie rozpędzaj się Haroldzie, jeszcze mi się nie oświadczyłeś.

- Poczekaj, to tylko kwestia czasu- po tych słowach Olivia podarowała mi kuksańca w bok i oboje się zaśmialiśmy.

~~~koniec~~~

*** Oczami Olivii ***

Jesteśmy z dziewczynami w centrum handlowym od kilku ładnych godzin. Ledwo co stoję na nogach, a ręce mi zaraz odpadną od ciężaru zakupionych rzeczy. Zresztą Danielle i Rosalie nie są gorsze, jedynie z tą różnicą, że one mają siły na więcej. Zgodziłam się na ostatni sklep, więc weszłyśmy i zabrałyśmy się za poszukiwanie, czegoś ładnego. Przeglądałam półki z butami, a w oddali na jednym z wieszaków dostrzegłam sukienkę. Po prostu cudo! Podeszłam bliżej, wzięłam w ręce wieszak i skierowałam się w stronę przymierzalni. W jednej z nich była Dan, a w drugiej Rose. Weszłam do środka i zaczęłam ściągać z siebie po kolei rzeczy, a następnie włożyłam na siebie . Muszę przyznać, ze widok jaki ujrzałam w lustrze zadowolił mnie na tyle, że kupie sukienkę. Założyłam na siebie z powrotem moje ubrania i wyszłam zobaczyć co z moimi wariatkami. Przede mną stała Rose w czarnej, brokatowej  i obcisłej mini, w której wyglądała naprawdę seksownie. Ciekawi mnie to na kim chce zrobić wrażenie, bo jeśli włoży to wdzianko to uda jej się to.

- Można się spytać dla kogo się tak odwaliłaś?- spytałam i poruszałam zabawnie brwiami, co wywołało uśmiech u mojej kuzynki, który ustąpił miejsca rumieńcom.

- Nie ważne- puściła mi oczka- Ty tez powinnaś przymierzyć co w ‘’tym’’ stylu- mówiąc to zakreśliła w powietrzu cudzysłów- Przecież to widać, że z Harrym macie się ku sobie, więc może byś mu trochę pomogła, na przykład strojem- na jej twarzy zawitał chytry uśmieszek, co mnie odrobinę zmieszało.


- Nie potrzeba nam pomocy. Dajemy sobie rade lepiej niż to widać- palnęłam bez zastanowienie, a gdy zrozumiałam co powiedziałam to było już za późno bo kuzyneczka zaczęła śmiesznie tańczyć i podśpiewywać pod nosem: oni są razem, oni są razem. Chwile potem nagle przestała i popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem. Jakby takie spojrzenia mogły zabijać, już dawno bym leżała i trzeba by było zaplanować pogrzeb.

- Jesteście razem i nic mi nie powiedziałaś- powiedziała z wyrzutem i skrzyżowała ręce na piersi.

- Mieliście się dowiedzieć dzisiaj po koncercie- powiedziałam i dołączyła do nas panna Peazer, która wcześniej gdzieś znikła.

- O czym mieliśmy się dowiedzieć?- uniosła brew ku górze i czekała na odpowiedź. Miałam ochotę się schować.

- O tym, że Olivia i Hazza są razem- odpowiedziała brunetka, zwana również Rosalie. Oczy Danielle automatycznie się powiększyły, a kąciki ust powędrowały w górę.

- To super. Rozumiem, że chłopaki jeszcze nie wiedzą.- pokiwałam głową twierdząco.

*** dwie godziny później ***

Ruszajcie dupy, taksówki czekają- wydzierał się na cały dom Liam. Zastanawiacie się pewnie czemu taksówki, a nie taksówka. To proste, ponieważ w ósemkę nie pomieścilibyśmy się w jednej. Zbiegłam na dół gotowa i wybiegłam przed dom. Zayn zamknął drzwi, podzieliliśmy się na grupy i ruszyliśmy w drogę. Dojechaliśmy na miejsce  w kilkanaście minut, przez korki. Zapłaciliśmy kierowcą i weszliśmy na ogromną halę, na której miał się odbyć za chwilę koncert Little Mix. Pokazaliśmy za prośbą ochroniarzy bilety i zajęliśmy swoje miejsca. Ja usadowiłam się pomiędzy
Rosalie, a Hazzą. Może trochę przesadzam, ale Rose i Zayn dziwnie się zachowują. Nie rozmawiają ze sobą, gdy ich wzroki się spotykają speszeni natychmiast je odwracają, podsumowując- unikają się. Na Sali było mnóstwo osób, panował gwar. Słychać było rozmowy i głośny śmiech, aż tu nagle światła przygasły a w głośnikach usłyszeliśmy…
************************************************************
Przepraszam, ze dopiero dzisiaj dodaję, ale ten tydzień poświeciłam na przygotowanie do szkoły. Z jednej strony zacieszam, bo zobaczę swoją ukochaną klasę i wgl a z drugiej to jestem zrozpaczona, bo trzeba bd się uczyć i wcześnie wstawać. Wielkie dzięki za wszystkie komentarze, obserwatorów i wszystkie wyświetlenia. JESTEŚCIE NAJLEPSI!!!
Rozdziały będę starała się dodawać co weekend, ale nie ukrywam, że czasami zdarzy się rzadziej, bo wiecie to ostatnia klasa gimnazjum trzeba się postarać.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ