*** Oczami Olivii ***
Byłam
załamana po tym co się stało. Łzy same spływały mi po policzkach. Wpadłam w
jakąś histeryczną rozpacz. A najgorsze było to, że na to wszystko musiała
patrzeć Vanessa. Jedyne co mi teraz pozostało to nadzieja. Nie tylko, że ojciec
przeżyje ale też że moja matka będzie przy nas kiedy ją potrzebujemy. Nie
zdawałam sobie sprawy jak bardzo się za nią stęskniłam. Gdy tak siedziałam i
płakałam zapomniałam o całym świecie. Z rozmyślań wyrwała mnie Ness.
-Olivia co
się stało, czemu tak mocno płaczesz?- zapytała z troską w głosie dziewczynka.
Wiedziałam,
że nie mogę powiedzieć jej prawdy. Przecież to jeszcze dziecko. No fakt jak na
swój wiek była bardzo dojrzała, ale jednak ma tylko 9 lat. Analizowałam w
myślach co jej powiedzieć.
- Powiem ci,
tylko musisz być silna- mówiąc to patrzyłam jej głęboko w oczy- Dzwonili ze
szpitala. Tato miał wypadek, ale nie martw się wszystko będzie dobrze- skłamałam.
Widziałam jak dziewczynka momentalnie zaczęła płakać. Popatrzyłam na nią z
czułością.
- Co my
teraz same zrobimy?- spytała się mnie przestając na chwile płakać.
- Dzwoniłam
już do mamy, obiecała że przyleci jak najszybciej – gdy to mówiłam Van patrzyła
na mnie z niedowierzaniem. Wiedziałam, że jest jej ciężko, wiec wzięłam ją za
rękę i zaprowadziłam do salonu. Wtuliła się we mnie a po chwili zobaczyłam, że
już śpi.
- Moje
biedactwo – powiedziałam sama do siebie, po czym wstałam i przykryłam ją kocem.
Musiałam to wszystko, co się zdarzyło poukładać sobie w głowie. Najlepszym na
to sposobem była dłuuuga, relaksacyjna kąpiel wśród bąbelków. Po 40 minutach
wyszłam, przebrałam się w piżamę i zasnęłam.
W nocy budziłam się co chwilę krzycząc:
,,Tato nie zostawiaj nas. Musisz żyć’’. Dobrze, że Nessi tego nie słyszała. Gdy
rano się obudziłam, zeszłam na dół gdzie nadal słodko spała sobie moja ukochana
siostrzyczka. Postanowiłam, że zrobię jej coś dobrego na śniadanie, może jej to
poprawi humor. Wyjęłam składniki potrzebne na naleśniki z bitą śmietaną i
owocami i zaczęłam przygotowywać nasz posiłek. Gdy kroiłam owoce, ktoś pukał do
drzwi. Bez zastanowienia podeszłam do drzwi, ale zanim zobaczyłam kto w nich
stoi, ta tajemnicza osoba rzuciła mi się na szyje. To była moja matka. Jeju jak
ja się za nią stęskniłam i odwzajemniłam uśmiech. Kiedy już się od siebie odkleiłyśmy,
zobaczyłam że kobieta jest rozmazana od płaczu. Mi samej zaczęły po gorących policzkach
chłodne łzy. Tak bardzo cierpiałam. Stałyśmy chwile w ciszy, gdy nagle podbiegła
Vanessa i z całej siły przytuliła mamę. Claudia wzięła ją na ręce i usiadły
razem na kanapie. Ja w tym czasie dokończyłam śniadanie i położyłam je na
stole, abyśmy razem zjadły.
- Jak ja się
cieszę, że w końcu was zobaczyłam. Jak ty Nessi wyrosłaś, ja pamiętam ci
jeszcze bez zębów- uśmiechnęła się blado kobieta i popatrzyła na mnie- A o
tobie już nawet nie wspomnę. Jesteś taka piękna i dojrzała- na te słowa lekko się
zarumieniłam.
- Dobrze wiemy,
że nie przyleciałaś tu, żeby nam prawić komplementy- wiem, że nie jestem zbyt
miła ale co mam zrobić? Przecież ta oto kobieta zostawiła nas, żeby gdzie
indziej założyć nową, szczęśliwą rodzinę. Miałam do niej o to żal. Jak ona
śmiał mnie zostawić, wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Po jej wyjeździe
musiałam robić i za matkę i za córkę. Przez nią nie miałam czasu na swoje
prywatne życie, przyjaźń czy miłość. Z rozmyślań wyrwała mnie siostra.
-Kiedy
pojedziemy odwiedzić, tatusia? –zapytała nieśmiało- chcę go przytulić.
-
Dziewczynki ubierzcie się, i jedziemy –w końcu odezwała się Claudia.
Poszłam na
górę zostawiając je same i wybrałam ten zestaw. Weszłam do łazienki, ubrałam się,
uczesałam. Miałam zrobić lekki makijaż, ale doszłam do wniosku, że i tak się zaraz
rozmarzę. Przygotowane wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy prosto do szpitala.
**************************************************************
I dodałam 1 rozdział. Komentujcie czy się wam podoba. To wiele dla mnie znaczy ... Buziaki ;***
Przepraszam za błędy, ale pisałam na szybko :/
OdpowiedzUsuń